Jak ustaliła „Rz”, premier Donald Tusk uciął wszelkie spekulacje na temat kandydata partii w wyborach prezydenckich. Jest decyzja – kandydował będzie zwycięzca partyjnych prawyborów Bronisław Komorowski.
Szef PO musiał zająć stanowisko, bo w czasie żałoby narodowej wśród działaczy pojawiały się głosy, że to właśnie on powinien kandydować.
– Wypadł zdecydowanie lepiej od Komorowskiego – ocenia polityk z władz Platformy.
Inny tłumaczy, że Komorowski nie potrafił się odpowiednio zachować podczas pierwszych dni po katastrofie prezydenckiego samolotu w Smoleńsku. – W jego wystąpieniach nie było widać emocji. W przeciwieństwie do Tuska, po którym można było wyraźnie poznać, że autentycznie przeżywa tę tragedię – mówi.
Bronisław Komorowski, który po śmierci prezydenta Lecha Kaczyńskiego pełni obowiązki głowy państwa, był w czasie żałoby narodowej krytykowany m.in. za pospieszne nominacje: Jacka Michałowskiego na p.o. szefa Kancelarii Prezydenta i generała Stanisława Kozieja na p.o. szefa BBN. – To nie byłoby odebrane źle w stosunku do marszałka Sejmu, ale w stosunku do kandydata Platformy na prezydenta już tak – podkreśla dr Wojciech Jabłoński, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego. – Komorowski nie zrobił też dobrego wrażenia podczas sobotniego orędzia. Jego ton, w zestawieniu z tym, o czym mówił, nie wypadł najlepiej.