Będzie to koncert niezwykły, choćby dlatego, że nad jego przygotowaniem czuwał nie tylko dyrygent, ale również reżyser i choreograf, a artyści z New London Consort mają wystąpić w stylowych kostiumach. Ale znacznie ważniejsze jest to, że ten wieczór spędzimy z „Orfeuszem” Claudia Monteverdiego. Nie słuchamy muzyki tego kompozytora zbyt często, a przecież należy on do artystów, którzy dokonali przełomu w dziejach sztuki.
Historia opery rozpoczęła się w 1600 roku wraz z premierą we Florencji „Eurydyki” Jacopo Periego – najstarszego zachowanego do naszych czasów utworu z tego gatunku. Ale to Claudio Monteverdi był pierwszym kompozytorem, który nie tylko wiedział, ale i potrafił pokazać swą muzyką, czym powinna być opera. Był praktykiem, a nie teoretykiem, jak florenccy uczeni, którzy wiedli długie dysputy o tym, w jaki sposób słowo łączyć z muzyką (ich ustalenia doprowadziły do narodzin opery). Monteverdi był wierny ich regułom, ale dodał do nich mnóstwo własnych pomysłów.
Widać to już w jego pierwszej operze, czyli w skomponowanym w 1607 roku „Orfeuszu”. Jest w nim efektowny orkiestrowy wstęp, który późniejsi kompozytorzy przemienili w rozbudowaną uwerturę. Monologi postaci to pierwsze w dziejach muzyki arie, nie brakuje też rozbudowanych scen chóralnych, a nawet wstawek tanecznych. Przede wszystkim jednak Monteverdi, choć zgodnie z wymogami epoki sięgnął po temat z mitologii, pokazał ludzkie uczucia. Jego Orfeusz rozpaczający po stracie Eurydyki płacze prawdziwymi łzami, jakich nie powinien się wstydzić kochający mężczyzna.
Koncertową wersję „Orfeusza” wykona brytyjski zespół New London Consort, jedna z najlepszych` na świecie grup specjalizujących się w interpretacji muzyki dawnej. Od 15 lat prowadzi ją Philip Pickett, pod którego batutą New London Consort nagrał m.in. albumy z „Orfeuszem” czy madrygałami Monteverdiego.
Filharmonia Narodowa, ul. Jasna 5, tel. 022 551 71 30, 16.11, godz. 19.30