Surfujący szef Sopotu, który trafił na złą falę

Jacek Karnowski rządzi Sopotem od 18 lat. Od dziesięciu lat niepodzielnie. Po raz pierwszy jego pozycja została poważnie zachwiana

Publikacja: 16.07.2008 02:26

Surfujący szef Sopotu, który trafił na złą falę

Foto: KFP

Gdy w Sopocie zawieje wiatr, prezydent miasta Jacek Karnowski, który urzęduje 500 metrów od morza, wskakuje w piankę i biegnie popływać na desce windsurfingowej. Wraca po dwóch godzinach, bierze prysznic i odrabia zaległości w pracy, choćby do północy.

Polityczne wiatry, które teraz wieją na Wybrzeżu, są jednak wyjątkowo niekorzystne dla Karnowskiego. Oskarżony przez znajomego biznesmena o próbę korupcji może stracić lukratywne stanowisko i pozycję w PO. Nie najlepiej układa się też jego życie osobiste. – Z żoną jest w separacji i nie mieszka w domu – opowiada znajomy Karnowskiego.

Karnowski, rocznik 63., należy do pokolenia trójmiejskich polityków, którzy zaczynali działalność w Ruchu Młodej Polski Aleksandra Halla. W 1992 r. wstąpił do Partii Konserwatywnej, a następnie do Stronnictwa Konserwatywno-Ludowego. W SKL był nawet przewodniczącym regionu. Ale liderzy tych partii słabo pamiętają go z tych czasów.

– Zawsze robił wrażenie osoby bardzo rzetelnej i kompetentnej. Nic więcej o nim nie potrafię powiedzieć – mówi Kazimierz M. Ujazdowski.

Karnowski niemal od początku swojej drogi zawodowej postawił na karierę w samorządzie. W 1990 roku wystartował w pierwszych wolnych wyborach do samorządów. Zdobył wówczas nie tylko mandat radnego, ale i stanowisko wiceprezydenta Sopotu u boku Jana Kozłowskiego.

– Na początku wszyscy się śmiali, że Jacek nie umie mówić ani się ubrać, ale stopniowo się wyrabiał – opowiada Jakub Świderski, były radny PO, od lat spierający się z Karnowskim.

Gdy Kozłowski został ministrem w 1998 roku, Karnowski przejął po nim funkcję prezydenta. I sprawuje ją do dzisiaj. Walczył z kotłowniami węglowymi, które truły powietrze, oraz ze sklepami monopolowymi. Chciał, by zamykano je o godz. 22. – Uznał, że przyciągają lokalnych meneli, a to nie oni budują prestiż miasta i przynoszą pieniądze, tylko turyści. Patrząc na nasze kurorty, w Sopocie na ulicy spotkasz wieczorem najmniej podpitych dresiarzy w adidasach – tłumaczy znajomy Karnowskiego.Dwukrotnie wygrał w Sopocie bezpośrednie wybory.

– Rządzi twardą ręką i bezwzględnie, wiele osób ma o to do niego pretensje, ale ma efekty. Postawił na to, że kto się nie rozwija, ten się cofa – mówi znajomy prezydenta.

Maciej Płażyński przyznaje, że Karnowski rządził Sopotem autorytarnie. – Ale trzeba pamiętać, że to jest małe miasto, którym zarządza się inaczej niż dużym – zaznacza.

Świderski twierdzi jednak, że w kontaktach z urzędnikami jest po prostu chamski.

– Bywa złośliwy, gwałtowny, ma zwyczaj wyżywać się na urzędnikach, terroryzuje cały urząd, wobec słabszych jest agresywny, za to wobec silniejszych przyjmuje postawę totalnego wazeliniarza – mówi Świderski.Konflikt między Świderskim a Karnowskim sięga poprzedniej kadencji samorządowej. Świderski uznał, że chluba Karnowskiego – wielka inwestycja centrum Haffnera – jest dla miasta niekorzystna.

Podobno zakaz kandydowania do Sejmu przez samorządowców Tusk wydał specjalnie dla Karnowskiego

– Zagłosowałem przeciwko budowie centrum w komisji rewizyjnej, która kontrolowała tę inwestycję. Tydzień później wyrzucono mnie z komisji. Od tego czasu toczymy otwartą wojnę

– mówi Świderski.

Konflikt nasilił się przed wyborami w 2006 roku. Lokalny artysta Bartek Kalinowski ułożył specjalnie na te wybory piosenkę krytykującą Karnowskiego „Requiem dla układu sopockiego”. „Po odśpiewaniu tej piosenki urzędnik miasta poprzez swojego agenta groził mi śmiercią – twierdzi artysta w Internecie. – Sprawa została zgłoszona do prokuratury. Prokuratura ją umorzyła”.

Jesienią 2006 roku Świderski zorganizował konferencję, podczas której Bartek Kalinowski potwierdził, że groził mu asystent prezydenta Karnowskiego i jeden z biznesmenów.

– Wierzyć mi się nie chce w te oskarżenia – mówi Maciej Płażyński, przyjaciel Karnowskiego. – Jacek zawsze był przyjemnym człowiekiem, Nigdy też nie sprawiał wrażenia kogoś, komu szczególnie zależy na pieniądzach.Jeden z pomorskich posłów PO potwierdza, że Karnowskiemu nie zależało na dorabianiu się. – Przez lata mieszkał w wieżowcu, jeździł zdezelowanym samochodem – opowiada.

W 2005 roku Karnowski chciał wypłynąć na szersze wody i kandydować do Sejmu, ale Donald Tusk zdecydował, że samorządowcy PO nie mogą przerywać kadencji. – Mówiło się, że ten zakaz został wydany specjalnie dla Karnowskiego – śmieje się Płażyński. Dwa lata później Tusk zmienił zdanie. Ale Karnowskiemu przyznano dopiero dziewiąte miejsce na liście. – Uznał to za wotum nieufności od władz partii i zrezygnował z kandydowania – mówi Płażyński.

Na swojej stronie internetowej Karnowski umieścił zdjęcie, na którym ściskają sobie ręce z Tuskiem, i podpisał: „z Tuskiem trzymamy się razem”. – Tusk jest bliskim kolegą Karnowskiego, znają się od lat, razem grają w piłkę – mówi Tadeusz Cymański, poseł PiS. – Powinien szybko doprowadzić do wyjaśnienia sprawy, która rzuca cień na jego przyjaciela.

Gdy w Sopocie zawieje wiatr, prezydent miasta Jacek Karnowski, który urzęduje 500 metrów od morza, wskakuje w piankę i biegnie popływać na desce windsurfingowej. Wraca po dwóch godzinach, bierze prysznic i odrabia zaległości w pracy, choćby do północy.

Polityczne wiatry, które teraz wieją na Wybrzeżu, są jednak wyjątkowo niekorzystne dla Karnowskiego. Oskarżony przez znajomego biznesmena o próbę korupcji może stracić lukratywne stanowisko i pozycję w PO. Nie najlepiej układa się też jego życie osobiste. – Z żoną jest w separacji i nie mieszka w domu – opowiada znajomy Karnowskiego.

Pozostało 87% artykułu
Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać