PO jest jak korek od butelki

Wojciech Olejniczak, szef Klubu Lewica mówi w rozmowie z "Rz" o tym, dlaczego niska frekwencja w wyborach będzie winą PO, i co Polacy mają w nosie

Publikacja: 26.05.2009 04:41

Wojciech Olejniczak

Wojciech Olejniczak

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

[b]Rz: Czy pańskie zdjęcia w tygodniku „Wprost” w mocno rozpiętej koszuli to przemyślana strategia marketingowa? Postanowił pan zaszokować wyborców?[/b]

Wojciech Olejniczak: Nie. Nie spodziewałem się, że ta sesja zdjęciowa odbije się tak szerokim echem i że sam tygodnik nada taką rangę jednemu ze zdjęć. Ale wcale nie jest mi z tego powodu przykro. Mam wiele atutów, które staram się pokazywać, pracując w parlamencie i prezentując dobry program w kampanii wyborczej.

[b]Stał się pan popularny na portalach gejowskich. Spodziewał się pan tego?[/b]

Nie, ale to też są nasi wyborcy. SLD kieruje swój program do wszystkich grup społecznych, również do mniejszości seksualnych. Zresztą jesteśmy jedynym ugrupowaniem, które prezentuje pełną tolerancję wobec homoseksualistów.

[b]A czy sądzi pan, że w kampanii wyborczej powinny obowiązywać jakieś granice?[/b]

Oczywiście. Polityk w żadnym wypadku nie powinien oszukiwać wyborców i składać obietnic, które nigdy nie zostaną spełnione. Osobiście nie akceptuję też ataków na kontrkandydatów. Te wyścigi na spoty, w których PiS i PO nawzajem sobie dokopują, to strata pozytywnej energii, czasu i pieniędzy podatników. Nie jestem zwolennikiem tego rodzaju kampanii.

[b]Był pan już ministrem rolnictwa, szefem partii, wicemarszałkiem Sejmu. Po co panu mandat europosła?[/b]

To jest szansa na wykorzystanie wszystkich moich doświadczeń. Parlament Europejski będzie miał coraz więcej do powiedzenia i coraz bardziej będzie wpływał na nasze życie. Szkoda, że Polacy są mało zainteresowani zbliżającymi się wyborami. Uważam, że to wina polityków PO, którzy o europarlamencie dyskutują wyłącznie w kontekście spraw personalnych. A kogo w Polsce obchodzi, jaką funkcję będzie sprawował Jerzy Buzek? Polacy mają to w nosie.

[b]A co ludzi obchodzi?[/b]

To, o czym konkretnie decydują europosłowie. Powinniśmy ludziom mówić, że to PE decyduje o kosztach podróży lotniczych, wysokości opłat za telefon czy VAT. Że Europa może narzucić państwom członkowskim wyższe wydatki na edukację i politykę społeczną lub szybszy wzrost płac, tak żeby nie było bogatszych i biedniejszych społeczeństw, o co walczą europejscy socjaliści. Gdyby Polacy to wiedzieli, poszliby do wyborów. Niestety, PO robi wszystko, by frekwencja była niska, bo nie przybliża Unii ludziom.

[b]Nie można zadekretować, że w ciągu kadencji płace w Polsce mają dorównać płacom w Niemczech. Nasza gospodarka by tego nie wytrzymała.[/b]

Nikt nie mówi, że stanie się to z dnia na dzień. To jest pewna idea zintegrowanej Europy, do której musimy dążyć. W całej Wspólnocie muszą obowiązywać jednakowe standardy – w płacach minimalnych, edukacji, w dostępie do przedszkoli. Na to powinny iść unijne pieniądze.

[b]Unia powinna dopłacać do przedszkoli w biedniejszych krajach?[/b]

Oczywiście. Dzisiaj w Niemczech prawie 100 procent dzieci chodzi do przedszkoli, a w Polsce 40 procent. Wyrównywanie takich różnic powinno być finansowane z unijnego budżetu. I o tym ludzie chcą rozmawiać, a nie o tym, kto zostanie szefem PE.

[b]Platforma chyba też jest zainteresowana, żeby pieniądze szły na projekty socjalne?[/b]

A czy z jakiejś debaty albo z jakiejś konwencji to wynika? Nie. Pod tym względem PO zabrakło energii, nie jest w stanie porwać ludzi do wyborów.

[b]Uważa pan, że UE powinna narzucać krajom członkowskim również inne standardy, np. obyczajowe lub światopoglądowe?[/b]

Oczywiście. Unia już to robi, pilnując, by kraje członkowskie np. wdrażały dyrektywy przeciw dyskryminacji.

[b]Czy Unia powinna również narzucić Polsce przepisy dotyczące aborcji?[/b]

Nie ma takiej potrzeby. Unia zagwarantowała Polkom możliwości swobodnego podróżowania. To wystarczy, żeby legalnie i zgodnie z regułami medycznymi przerywały ciążę, jeżeli zechcą.

[b]Nie każdą kobietę stać na aborcję za granicą. Nie każda zna obcy język, żeby się dogadać. [/b]

Te ograniczenia będą coraz mniejsze. Pigułki antykoncepcyjne już są tańsze w Niemczech niż w Polsce. Dlatego sprawy dostępu do aborcji i antykoncepcji coraz bardziej tracą na politycznym znaczeniu.

[b]Nie ma już o co kruszyć kopii?[/b]

Nie ma. Dzisiaj aborcja jest jeszcze tematem dla polityków, ale za kilka lat to się skończy.

[b]Kto jest dla pana wzorem w PE?[/b]

Nie ma nikogo takiego. Kieruję się zasadą, że każdą pracę należy wykonywać najlepiej, jak się potrafi, z pełnym zaangażowaniem.

[b]Pojawiły się pogłoski, że kandyduje pan do PE z Warszawy, bo za rok chce pan walczyć o fotel prezydenta stolicy.[/b]

Po wyborach w 100 procentach zaangażuję się w wykonywanie moich nowych obowiązków. Zakładam, że spędzę w PE całą kadencję. Mam zamiar rozpychać się tam łokciami, pracować głową i zdobywać dobrą pozycję.

[b]Zniknie pan na pięć lat z polskiej sceny politycznej. Nie boi się pan tego?[/b]

Nie. Po pięciu latach w Parlamencie Europejskim moja pozycja w partii będzie lepsza niż obecnie. Wystarczy spojrzeć na Marka Siwca, Andrzeja Szejnę, Lidię Geringer de Oedenberg czy Bogusława Liberadzkiego – wszyscy mają znaczącą pozycję w SLD. Zresztą co mnie czeka w krajowej polityce: mam rano chodzić do radia, po południu do telewizji i zabiegać, żebym był obecny w mediach?

Wolę pracować w europarlamencie.

[b]A co będzie, jeśli pan przegra?[/b]

Nie zakładam takiego scenariusza.

[b]Czy sądzi pan, że Włodzimierz Cimoszewicz ma szanse zostać sekretarzem generalnym Rady Europy?[/b]

Bardzo duże. Jest świetnym kandydatem i wszyscy mu pomagamy. Mocno wspiera go Aleksander Kwaśniewski. Jerzy Szmajdziński i ja chcemy wysłać list do wszystkich szefów lewicowych klubów w parlamentach krajowych z prośbą, żeby poparli jego kandydaturę. On sam też złapał wiatr w żagle. Jeździ po całej Europie. Gdyby z taką energią prowadził kampanię prezydencką w 2005 roku, to wygrałby ją w cuglach.

[b]To kto, jeżeli nie Cimoszewicz, za rok będzie kandydatem SLD na prezydenta?[/b]

Nie wiem. Ale tę decyzję trzeba podjąć bardzo szybko, najpóźniej jesienią tego roku. Tylko wówczas możemy mieć nadzieję na sukces. Jeżeli w ciągu dwóch, trzech miesięcy szeroko pojęta lewica nie wskaże kandydata na prezydenta, to nie wyłoni go aż do kampanii wyborczej. A wówczas już nie będziemy mieli żadnych szans.

[b]Uważa pan, że po tegorocznych wyborach dojdzie do współpracy całej lewicy?[/b]

Tak, bo choć są dwie listy na lewicy, to w tegorocznej kampanii nie dochodzi do zwarć między nami. To nie jest rok 2004, kiedy toczyły się ciężkie boje na lewicy, ani 2005, gdy było dwóch kandydatów na prezydenta.

[b]Konflikt na lewicy już wygasł?[/b]

Sądzę że tak. Dlatego im szybciej dojdzie do porozumienia w sprawie kandydata na prezydenta, tym lepiej. Poza tym porozumienie nie powinno dotyczyć tylko wyborów prezydenckich, ale i wyborów parlamentarnych w 2011 roku.

[b]Lewica nabrała rozumu i będzie współpracować?[/b]

Tak uważam. Porozumienie jest niezwykle ważne, bo lewica musi odbudować zaufanie wyborców i przekonać ich do swojego programu. Jest na to szansa, bo pojawia się przestrzeń dla naszej partii. PO nie radzi sobie z zarządzaniem kryzysem. A już wkrótce będzie on potęgował wszystkie problemy naszego społeczeństwa, np. rozwarstwienie, które w okresie koniunktury wcale się nie zmniejszyło.

[b]Chyba pan przesadza, w okresie prosperity płace bardzo szybko rosły.[/b]

Ale ci najmniej zarabiający zyskali niewiele. Dlatego twierdzę, że będzie zapotrzebowanie na nową ekipę, która da ludziom nadzieję na poprawę sytuacji bytowej. Zresztą nie chodzi tylko o pieniądze. Platforma nie załatwi na przykład sprawy dofinansowania procedur in vitro, więc również z tego powodu ludzie będą łaskawszym okiem patrzeć na lewicę.

[b]Na razie nie widać, żeby Platforma traciła poparcie. Może znalazła sposób na długotrwałą dominację na scenie politycznej? [/b]

Nie. Życie to zweryfikuje. Dziś PO jest korkiem od butelki – nikt go nie chce wyjąć, bo każdy się boi, że wyskoczy z niej PiS. Ale to się zmieni, gdy wzmocni się lewica.

[b]Rz: Czy pańskie zdjęcia w tygodniku „Wprost” w mocno rozpiętej koszuli to przemyślana strategia marketingowa? Postanowił pan zaszokować wyborców?[/b]

Wojciech Olejniczak: Nie. Nie spodziewałem się, że ta sesja zdjęciowa odbije się tak szerokim echem i że sam tygodnik nada taką rangę jednemu ze zdjęć. Ale wcale nie jest mi z tego powodu przykro. Mam wiele atutów, które staram się pokazywać, pracując w parlamencie i prezentując dobry program w kampanii wyborczej.

Pozostało 94% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!