Dziewczynka pływała w wodach Oceanu Indyjskiego wśród szczątków airbusa i ciał zabitych pasażerów. Wyłowiły ją służby ratownicze, które na miejsce katastrofy przypłynęły z pobliskich Komorów. – Usiłowaliśmy zrzucić jej koło ratunkowe. Nie mogła go schwycić. Musiałem skoczyć do wody, by ją wyłowić – mówił jeden z ratowników.
Dziewczynka błyskawicznie trafiła do szpitala El Maarouf w stolicy Komorów Moroni. – Jest przytomna, mówi, ale usiłujemy ją ogrzać, bo jest przemarznięta – mówiła doktor Ada Mansour. O uratowanej wiadomo, że mieszka w Marsylii i podróżowała z matką na Komory. Pochodzi bowiem z komoryjskiej wioski Nioumadzaha.
Wcześniej podawano, że jedynym uratowanym jest pięcioletni chłopiec. Według doktor Mansour informacje te „opierały się na danych otrzymanych z łodzi znajdujących się w rejonie poszukiwań”. Nie wiadomo, skąd ta pomyłka.
Wszystko wskazuje na to, że czternastolatka jest jedyną spośród 153 osób znajdujących się na pokładzie, która przeżyła katastrofę. Eksperci podkreślali wczoraj, że jest to niezwykłe wydarzenie. Podobne cuda jednak się zdarzają. W lipcu 2003 roku trzyletni Mohammed el Fateh Osman jako jedyny przeżył katastrofę boeinga 737 w Sudanie, a w 1987 roku czteroletnia Cecelia Cichan jako jedyna przetrwała katastrofę w pobliżu Detroit.
Samolot linii Yemenia leciał z jemeńskiej stolicy Sany do Moroni. Pasażerowie swoją podróż – na pokładzie innej maszyny – rozpoczęli jednak jeszcze w Paryżu. Większość z nich miała francuskie obywatelstwo. Na razie nie wiadomo, co było przyczyną katastrofy, do której doszło 30 kilometrów przed lotniskiem. Nad Komorami wiał jednak wówczas wyjątkowo silny wiatr. Samolot próbował podejść do lądowania, ale po nieudanej próbie zawrócił, aby ponownie spróbować manewru. Wtedy zniknął z ekranów radarów i z oczu licznie zgromadzonych na lotnisku ludzi.