Prokurator generalny Andrzej Seremet w [link=http://www.rp.pl/artykul/460202,478465_Czy_telefony_mogly_zaklocic_urzadzenia.html" "target=_blank]wywiadzie opublikowanym w "Rz"[/link] ujawnił, że większość telefonów komórkowych na pokładzie Tu -154 w końcowej fazie lotu była aktywna. Pasażerowie rozmawiali i wysyłali esemesy.
Wojskowa prokuratura, która prowadzi śledztwo w sprawie katastrofy pod Smoleńskiem, zamierza sprawdzić, czy miało to wpływ na pracę urządzeń Tu -154. – Na ekranach aparatów wyświetliły się informacje o nieodebranych połączeniach. Te telefony zostały zabezpieczone i przekazane do Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, która wykona stosowną ekspertyzę – dodawał Seremet na konferencji prasowej.
ABW, która zabezpieczyła 122 aparaty, najpierw ustali, z kim kontaktowali się pasażerowie, i odtworzy treść esemesów. Potem ci rozmówcy zostaną przesłuchani. Jednym z pierwszych ma być Jarosław Kaczyński. Śledczy chcą go spytać o ostatnią telefoniczną rozmowę z bratem. Odbył ją krótko przed uderzeniem samolotu w ziemię.
Jednak specjaliści, z którymi rozmawiała "Rz", wątpią, by włączone komórki mogły się przyczynić do katastrofy.
– Fale emitowane przez telefony nie mogły zakłócić wysokościomierzy barometrycznych, bo te działają na podstawie poboru ciśnienia z powietrza. A właśnie te urządzenia są najważniejsze, gdy samolot podchodzi do lądowania – tłumaczy kapitan Robert Zawada, były pilot wojskowy.