Kamery były niefortunnie ustawione. Jarosław Kaczyński, patrząc w kamerę, patrzył wprost na widzów. Nie dawało to wrażenia, że mówi do Bronisława Komorowskiego.
[b]Co w tym złego? [/b]
Przypominało to monolog skierowany do widzów. A przecież to była debata, powinno być widać, że zwraca się do Komorowskiego. Zwracanie się wprost do widzów jest dobre, gdy chce się podkreślić fragment wypowiedzi. Jeśli robi się tak cały czas, te ważne słowa nie mają takiej wagi.
[b] To jak powinno być? [/b]
Kandydat, gdy chce nadać większego znaczenia akurat wypowiadanym słowom, powinien odwrócić lekko głowę od interlokutora, i tylko wtedy spojrzeć wprost do kamery. Komorowski szukał wzrokiem adwersarza, to było niezbyt fortunne. Ponadto kamera bardzo rzadko pokazywała nam ich obu. Nie widzieliśmy, jakie wrażenie na jednym robi to, co mówi przeciwnik.
[b]Zdaniem Eryka Mistewicza takie przerzucanie kamery może sprawić, że najważniejsze treści umkną widzom. [/b]