– Możemy mieć do czynienia z gigantyczną aferą – mówi "Rz” jeden ze śledczych.
Na razie zarzuty usłyszały trzy osoby. To ppłk Waldemar L. i Aleksander J. z Rejonowego Zarządu Infrastruktury we Wrocławiu oraz Zbigniew S., pracownik 20. Rejonowego Przedsiębiorstwa Wojskowego. Według prokuratury dopuścili się fałszowania dokumentacji, poświadczenia nieprawdy i przekroczenia uprawnień. Zatrzymani przyznali się do winy. Chcą się dobrowolnie poddać karze.
Chodzi o sprawę dwóch pojazdów ratowniczo-gaśniczych. Miały trafić na misję do Afganistanu. Były uszkodzone, więc zarząd infrastruktury zlecił ich remont firmie obsadzonej przez byłych wojskowych. Ta – jak twierdzą śledczy – jedynie pojazdy odmalowała. „Remont” kosztował 130 tys. zł. – Biegli potwierdzili, że tak naprawdę żadnego remontu nie było – mówi wojskowy znający sprawę.
Tymczasem RZI oraz RPW zatwierdziły sprzęt do użytku. Pojazdy nigdy jednak na misję nie wyjechały, bo nie pozwoliła na to prokuratura.
Jak udało się ustalić ,,Rz”, śledczy zabezpieczają też dokumentację m.in. sprzętu, który wrócił uszkodzony z zagranicznych misji. – Podejrzewamy, że sprawa zatrzymanych przez nas pojazdów to element większej układanki – przyznaje jeden z prokuratorów. Niewykluczone, że w armii od lat funkcjonował układ, który wyłudzał pieniądze od państwa.