[b] Rz: Dlaczego jest tyle wypadków polskich autokarów za granicą?[/b]
[b] Jacek Pok:[/b] O wypadku w Niemczech mamy skąpe informacje. Wynika z nich, że zagrożenie spowodował kierowca mercedesa, który wyjechał przed nasz autobus i wpadł w poślizg. Autobus uderzył w mercedesa, a potem w filar wiaduktu. Nie wiemy, czy kierowca miał możliwość skutecznej reakcji, czy też zareagował panicznie. Mamy tu do czynienia ze stanem wyższej konieczności: czy lepiej było uderzyć w mercedesa i uniknąć uderzenia w filar, czy była inna możliwość obrony.
[b]Zazwyczaj jednak do tragedii dochodzi z winy kierowców.[/b]
Jesteśmy w niechlubnej czołówce pod względem liczby wypadków autokarowych za granicą. Do większości z nich doszło z winy kierowców: z powodu błędów w technice jazdy, braku doświadczenia w obsłudze technicznej pojazdu, jak w wypadku pod Grenoble. Inne przyczyny to brak umiejętności i rutyna. Pod Grenoble np. kierowca w górzystym terenie używał tylko hamulców, zamiast hamować silnikiem. Na Węgrzech rozpędzony wjechał na rondo, gdzie indziej zasnął. Z mojego doświadczenia wynika, że kierowcy często mogą uniknąć wypadku, ale reagują panicznie.
[b]Są źle wyszkoleni?[/b]