[b]Bo „polityka historyczna” ma konotacje PiS-owskie?[/b]
Nawet nie o to mi chodzi. Po prostu gdy używam sformułowania „polityka historyczna”, to odnoszę się wyłącznie do historii, a to nie jest już moja kompetencja, tylko ministra edukacji.
[b]Co ma tworzyć ten system dobrej pamięci?[/b]
Polityka pamięci należy do muzeów. Niestety, bardzo wiele z nich funkcjonuje tak, jakby po 1989 r. nic się nie zmieniło. One muszą się uatrakcyjniać, przebudować swoją ofertę, wykorzystywać nowe technologie.
[b]Czy za pana kadencji te muzea będą działać tak, jak pan mówi?[/b]
Tak. Muzeum Fryderyka Chopina działa rewelacyjnie, do końca kadencji zakończę kredyty zaciągnięte jeszcze przez Waldemara Dąbrowskiego na renowacje Zamku Królewskiego, zdobyłem pieniądze na drugą połowę renowacji Sukiennic. Za kilkanaście miesięcy otworzymy Muzeum Jana Pawła II, za rok skończymy Dom Jana Pawła II, będzie on zupełnie inaczej funkcjonował.
[b]Mówi pan o dacie, gdy prawdopodobnie nie będzie pan już ministrem kultury.[/b]
Dziękuję za tę prognozę... Uznałbym to za porażkę, gdybyśmy nie zrobili żadnego postępu. A on jest duży.
[b]Twórcy narzekają, że nie wsparł ich pan z projektem ustawy medialnej.[/b]
Przygotowałem ustawę implementacyjną, która zajmuje się przeobrażeniami telewizji, np. w kwestii cyfryzacji, polskiej muzyki. Niebawem zajmie się nią rząd. Ale cały czas liczę, że debata nad projektem twórców będzie przebiegać sprawniej. Będę wspierał twórców.
[b]Podoba się panu ich pomysł?[/b]
Ma więcej zalet niż wad. Ale wszystko zależy od tego, jak się potoczą losy telewizji. Jeśli nie ma stałego reprezentanta, z którym można prowadzić rozmowy, to szansa na dobrą ustawę maleje. Uważam, że media publiczne będą zawsze w jakimś stopniu poddawane presji politycznej, ale ważne jest, by telewizja nie była zawłaszczana przez partie polityczne.
[b]Co pan uważa za swój największy sukces trzech lat urzędowania?[/b]
Wymienię trzy. Po pierwsze, Rok Chopinowski, po drugie, inwestycje. Polska jako pierwsza sforsowała w Komisji Europejskiej projekty powyżej 50 mln euro z obszaru kultury. Trzecim sukcesem jest zmiana w obszarze edukacji artystycznej: przywrócenie muzyki i plastyki do szkół publicznych.
[b]Trzy lata temu nie było pewne, jaki resort pan obejmie – kultury czy obrony narodowej. Nie żałuje pan czasem, że nie objął pan MON?[/b]
Czasem. Ale są to krótkie chwile. Mówiąc żartobliwie, ja jestem ministrem obrony, ministrem obrony kultury narodowej… Artystom się nie mówi, co mają robić, raczej wsłuchuje się w ich oczekiwania. W Ministerstwie Obrony jest dokładnie odwrotnie, tam wydaje się rozkazy.
[b]Brakuje panu czasem tej dyscypliny?[/b]
Czasem chciałbym tupnąć nogą. Ale to nie wchodzi w rachubę.
[b]W przyszłej kadencji, jeśli PO wygra, chciałby pan tu wrócić?[/b]
Trudno dziś snuć takie plany. Wszystko zależy od weryfikacji wyborców i ewentualnych decyzji przyszłego premiera. Ja zawsze zgłaszam gotowość do pracy.
[b]Podczas wyborów do zarządu PO mówiło się, że chce pan zgłosić swoją kandydaturę. Chce pan mieć większy wpływ na to, co się dzieje w PO?[/b]
Nie jestem osobą zabiegającą o pozycje partyjne. Realizuję się raczej w kwestiach merytorycznych niż w tzw. czystej polityce. W związku z tym spotykam się czasem z zarzutami, że za mało angażuję się w życie partyjne. Oczywiście identyfikuję się z moją partią i jestem politykiem, nie mogę nie mieć aspiracji, na pewno jednak nie są one głównym motorem mojego działania. Zgłosiłem swoją gotowość do pracy w zarządzie, wiedząc, że moja kandydatura może zyskać poparcie. Jednak w ramach dyskusji partyjnej doszło do kompromisu, który uszanowałem, i wycofałem swoją kandydaturę.
[b]A czy w przyszłości planuje pan jeszcze powrót do samorządu? Rzucenie rękawicy Dutkiewiczowi we Wrocławiu byłoby teraz sporym wyzwaniem...[/b]
Byłem prezydentem Wrocławia 11 lat. To sporo czasu, by realizować swoje pomysły, a te niezrealizowane przekazać następcom. Nie planuję powrotu. Ale w polityce nie mówi się „nigdy”.