[b]
Rz: Setki ludzi w aresztach, groźby wieloletniego więzienia dla przywódców ugrupowań opozycyjnych, groźba likwidacji opozycyjnych partii. Czy to już koniec legalnej opozycji na Białorusi?
Aleksander Milinkiewicz:[/b] Być może. Ale bardzo wiele zależy od solidarności, zarówno tej naszej, na Białorusi, jak i ze strony państw demokratycznych. Łukaszenko przed wyborami dopuścił do pewnej liberalizacji, ale potem bardzo się tego przestraszył. Dziewięć godzin wystąpień opozycyjnych kandydatów na prezydenta w państwowej telewizji – to dziewięć godzin wolnego słowa i prawdziwy szok dla władzy. Musiał więc pokazać, że to on jest gospodarzem. Musiał przywrócić strach w społeczeństwie. To było dla niego ważniejsze niż stosunki z Zachodem.
[b] A w niedzielę, podczas powyborczej demonstracji, opozycja dała się sprowokować?[/b]
Ewidentnie brakowało jednej strategii. Opozycja wykazała swój brak profesjonalizmu. Nie udało się zneutralizować prowokacji władz. Ale ja postanowiłem, że dopóki opozycyjni działacze siedzą w aresztach, dopóty nie będę oceniał ich działań.