Reklama

Rozmowa Rz: UE przestanie krytykować Węgry

W końcu wszyscy uznają, że co prawda wolność słowa jest ważna, ale ważniejsze są biznes i gospodarka - mówi Zoltan Kiszelly, węgierski politolog

Publikacja: 06.01.2011 20:32

[b]„Rz”: To nie był dobry start węgierskiego przewodnictwa w UE...[/b]

[b]Zoltan Kiszelly:[/b] Oj, nie był. Zachodnia prasa była dla nas bardzo nieprzychylna. Znaleźliśmy się w ogniu krytyki w wielu krajach. Nieoczekiwanie nasza wewnętrzna polityka nagle stała się sprawą europejską.

[b]Węgrzy bardzo się tym przejmują?[/b]

Nie sądzę, bo zagraniczna polityka w ogóle ich nie obchodzi. Większość interesuje się tylko sprawami węgierskimi i jest rozczarowana UE, gdyż po wejściu do niej nie podniósł się ich standard życia. Jestem przekonany, że gdyby spytała pani ludzi na ulicy w Budapeszcie, wielu nawet by nie wiedziało, że ich kraj stoi teraz na czele Unii.

[b]Co będzie najważniejsze dla Węgier podczas tego przewodnictwa?[/b]

Reklama
Reklama

To dla nas ogromna szansa. Obecny rząd Viktora Orbana ma dobre powiązania z Rumunią, z partią prezydenta Trajana Basescu. I oczywiście chce wzmocnić stosunki z Polską, dlatego z pierwszą wizytą Orban udał się do Warszawy. On chce odnowić węgiersko- polską przyjaźń. My jesteśmy małym krajem. Ale jeśli odnowimy współpracę wyszehradzką, być może z udziałem Rumunii, nasz głos będzie bardziej słyszalny. Mamy wiele wspólnych celów. Dlatego przewodnictwo i nasze, i Polski to szansa, by wzmocnić współpracę regionalną, która do tej pory była bardzo słaba. Razem będziemy silniejsi.

[b]Czy w ogniu takiej krytyki Węgry będą w stanie osiągnąć jakiekolwiek cele? Już dziś słychać głosy, że nie zasługują na przywództwo.[/b]

Nasze plany pokrzyżował kryzys euro. Z tego powodu inne sprawy, na których nam zależało, stały się nieaktualne. Myślę, że z powodu euro z czasem przycichnie też krytyka Orbana. Bo w końcu wszyscy uznają, że co prawda wolność słowa jest ważna, ale ważniejsze są biznes i gospodarka.

[b]Dlaczego?[/b]

Niebawem do Budapesztu przyjadą przedstawiciele Komisji Europejskiej, potem przywódcy państw UE. Wierzę, że osobiście przybędzie Angela Merkel i Nicolas Sarkozy, choć oboje zapewne woleliby zostać w domu. To w tych krajach spotkaliśmy się z największą krytyką. Ciekawe jest, że to niemieckie i francuskie firmy najbardziej protestowały przeciwko podatkowi kryzysowemu, więc atak na nasz kraj wygląda na zemstę. Wierzę, że ostatecznie ważniejsze okaże się ratowanie euro i ta sprawa przyćmi węgierskie problemy.

[b]Czy UE powinna bać się węgierskiego przywództwa?[/b]

Reklama
Reklama

Absolutnie nie. Nic nieoczekiwanego w tym czasie się nie wydarzy.

[b]Zagraniczni dziennikarze już jednak porównują Orbana do Putina. Czy to dobrze dla Węgier?[/b]

Nasz wizerunek został zniszczony, to prawda. Ale jedna z brytyjskich gazet porównała Orbana do Margaret Thatcher i jest to lepsze porównanie. Partia Putina nie dopuści innej partii do władzy. U nas przynajmniej jest taka możliwość.

Wydarzenia
Poznaliśmy nazwiska laureatów konkursu T-Mobile Voice Impact Award!
Wydarzenia
Totalizator Sportowy ma już 70 lat i nie zwalnia tempa
Polityka
Andrij Parubij: Nie wierzę w umowy z Władimirem Putinem
Materiał Promocyjny
Ubezpieczenie domu szyte na miarę – co warto do niego dodać?
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Materiał Promocyjny
Jak rozwiązać problem rosnącej góry ubrań
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama