To dla nas ogromna szansa. Obecny rząd Viktora Orbana ma dobre powiązania z Rumunią, z partią prezydenta Trajana Basescu. I oczywiście chce wzmocnić stosunki z Polską, dlatego z pierwszą wizytą Orban udał się do Warszawy. On chce odnowić węgiersko- polską przyjaźń. My jesteśmy małym krajem. Ale jeśli odnowimy współpracę wyszehradzką, być może z udziałem Rumunii, nasz głos będzie bardziej słyszalny. Mamy wiele wspólnych celów. Dlatego przewodnictwo i nasze, i Polski to szansa, by wzmocnić współpracę regionalną, która do tej pory była bardzo słaba. Razem będziemy silniejsi.
[b]Czy w ogniu takiej krytyki Węgry będą w stanie osiągnąć jakiekolwiek cele? Już dziś słychać głosy, że nie zasługują na przywództwo.[/b]
Nasze plany pokrzyżował kryzys euro. Z tego powodu inne sprawy, na których nam zależało, stały się nieaktualne. Myślę, że z powodu euro z czasem przycichnie też krytyka Orbana. Bo w końcu wszyscy uznają, że co prawda wolność słowa jest ważna, ale ważniejsze są biznes i gospodarka.
[b]Dlaczego?[/b]
Niebawem do Budapesztu przyjadą przedstawiciele Komisji Europejskiej, potem przywódcy państw UE. Wierzę, że osobiście przybędzie Angela Merkel i Nicolas Sarkozy, choć oboje zapewne woleliby zostać w domu. To w tych krajach spotkaliśmy się z największą krytyką. Ciekawe jest, że to niemieckie i francuskie firmy najbardziej protestowały przeciwko podatkowi kryzysowemu, więc atak na nasz kraj wygląda na zemstę. Wierzę, że ostatecznie ważniejsze okaże się ratowanie euro i ta sprawa przyćmi węgierskie problemy.
[b]Czy UE powinna bać się węgierskiego przywództwa?[/b]