[b] To był nasz optymalny skład? [/b]
Tak. Ustalony na podstawie jasnego kryterium: mistrz Polski i czterech z najlepszym rankingiem.
[b] Wcześniej te kryteria nie były tak jednoznaczne. [/b]
Wszystko wiązało się z tym, kto był prezesem związku. Teraz przyszła właściwa osoba. Ktoś, kto się stara, chce i nie jest związany z żadną z opcji. Nie przeszkadza, tylko pomaga. Sytuacja się poprawia, przychodzą sponsorzy, a o to trudno w naszej dyscyplinie. Istotne, że ludzie, którzy pracują w związku, robią to z pasją.
[b] Chłopiec z Kwidzyna dostaje się do najlepszej dwudziestki szachistów na świecie. Jak to możliwe?[/b]
– Dziadek nauczył mnie grać w szachy i zaraz na początku miałem wielkie szczęście: trafiłem na odpowiedniego trenera. Pan Marian Wodzisławski, który do dzisiaj prowadzi w Kwidzynie zajęcia, bardzo mi pomagał, ale też do niczego nie zmuszał. Jeśli chciałem – trenowałem. Praca przynosiła efekty. W mistrzostwach Polski do lat 10, 12, 14, 16 i 18 miałem sukcesy, ale potem wraz z przejściem do kategorii seniorów nastąpiła stagnacja. Gdy miałem lat 15, byłem 83. szachistą na świecie, ale po czterech sezonach spadłem na miejsce bodajże 130. Trudno mi to wytłumaczyć. Może to był brak odpowiedniego treningu. Mając 20 lat dostałem szansę pracy w teamie mistrza świata. To był dar od losu. Zobaczyłem, jak trenują najlepsi. Jak się zachowują na turniejach, jak dużo czasu poświęcają szachom. Teraz z tego korzystam.
[b] Co roku cieszymy się z medali przywożonych przez reprezentantów Polski z mistrzostw dzieci i juniorów. Potem nie ma kontynuacji. Jakie pan widzi perspektywy przed polskimi szachami? [/b]
Problem bierze się stąd, że nie ma przykładu, jak trenować po osiągnięciu wieku seniora. Wszyscy trenerzy są dobrzy, ale tylko do określonego poziomu. Po drugie – trzeba pracować z szachistami z czołówki światowej. Ja akurat miałem takie szczęście. Po dwuletniej stagnacji zacząłem trenować z najlepszymi i wskoczyłem do czołówki. Kolejna sprawa to stale powtarzające się pytanie: kończy się szkołę, zdaje maturę i trzeba sobie określić cel: albo gram dalej w szachy naprawdę na poważnie, albo idę na studia i z tym wiążę swoją przyszłość. Ten wybór to podstawowa trudność.
[b] Pan sobie stawiał to pytanie? [/b]
Tak. Rodzina od początku wspierała mnie w przygodzie z szachami. Na wyjazdy często ze mną jeździł nieżyjący już dziś dziadek ze strony mamy, Jan Lisewski. Bardzo mi pomógł w początkach kariery. Problemem był pomysł na życie po maturze. Trzeba było przekonać rodzinę, że szachy to dobry tor, że niekoniecznie muszę zdawać na znaną uczelnię. Nie było to może specjalnie trudne, ale trochę czasu zajęło. Po maturze skończyłem trzyletnie studia administracyjne w Wałbrzychu i stwierdziłem, że na razie to mi wystarczy. Dlatego w Wałbrzychu, ponieważ tam rektorem był profesor Czesław Dudka, który sam gra w szachy i pomagał mi w różnych kwestiach.
[b]Mieszka pan stale z rodzicami w Kwidzynie?[/b]
Planuję kupić mieszkanie w Poznaniu, ale to jeszcze trochę potrwa. Poznań dlatego, że musi to być duże miasto. Po drugie – blisko do Niemiec, gdzie gram w lidze. No i stamtąd pochodzi mój tata i mam tam sporo znajomych.
[b] Gdzie pan jeszcze gra oprócz Hamburga?[/b]
W minionym roku występowałem w lidze czeskiej w drużynie z Novego Boru, we Francji, a w Hiszpanii z drużyną spod Sewilli weszliśmy do ekstraklasy. Wszędzie grałem na pierwszych szachownicach.
[b] Można wyżyć z szachów?[/b]
Można. Jeśli w meczu o mistrzostwo świata fundusz nagród wynosi 3 miliony euro...
[b] Ile pan dostał od Ananda? [/b]
Powiem tak: jestem zadowolony. Ale nawet gdybym za tę współpracę nic nie otrzymał, oczywiście także bym się jej podjął. To po prostu wielka przyjemność.
[b] Plany na najbliższą przyszłość? [/b]
– Od 14 do 30 stycznia gram w prestiżowym turnieju w holenderskim Wijk aan Zee, w którym uczestnicy podzieleni są na trzy grupy, ściśle według hierarchii. W grupie A wystartuje 14 arcymistrzów – najlepsi na świecie, na czele z Anandem, Kramnikiem, Carlsenem. Ja dostałem zaproszenie do grupy B, gdzie wśród 14 kolejnych szachistów będę rozstawiony z numerem 1. Gra się systemem każdy z każdym. Jeśli wygram, wskoczę na przyszły rok do grupy A.
[i]Rozmawiał Marek Cegliński[/i]
[ramka][b]Radosław Wojtaszek[/b]
Urodzony 13 stycznia 1987 w Elblągu. Arcymistrz szachowy, najwyżej klasyfikowany Polak w rankingu FIDE (20. miejsce – 2726 pkt). Kluby w Polsce: MMTS Kwidzyn, PTSz Płock, Polonia Wrocław, AZS UMCS Lublin. Mistrz Europy i świata w kat. do lat 18 (2004), mistrz Europy w szachach szybkich (2008). Wielokrotny medalista mistrzostw Polski w różnych kategoriach wiekowych. W mistrzostwach kraju seniorów: 1. miejsce (2005), 2. miejsce (2009 i 2010), 3. miejsce (2006 i 2008). [/ramka]
[ramka][b]Viswanathan Anand[/b] (ur. 11 grudnia 1969 w Madrasie) – indyjski szachista, mistrz świata FIDE w latach 2000–2002 oraz od 2007 roku.
Anand, znany w świecie szachowym pod imieniem Vishy i przydomkiem "Tygrys z Madrasu", swój pierwszy sukces na arenie międzynarodowej osiągnął w 1987 roku w Baguio, zdobywając tytuł mistrza świata juniorów.
Do najważniejszych indywidualnych sukcesów Ananda należą zwycięstwa w turniejach elity w Wijk aan Zee (w latach 2003, 2004 i 2006 – wspólnie z Weselinem Topałowem), Dortmundzie (2004 – wspólnie z Arkadijem Naiditschem) oraz Morelii i Linares (2007[10] i 2008[11]), jak również siedmiokrotnie (1996, 1999, 2000, 2001, 2005, 2006, 2007) w León.
Od początku lat dziewięćdziesiątych Anand utrzymuje się w ścisłej czołówce światowej, ma ugruntowaną pozycję jednego z trzech najsilniejszych szachistów świata. Cieszy się niezwykłą popularnością w swoim kraju, podobną do sławy mistrzów krykieta. Jego pozycja w światowych szachach przyczyniła się do znacznego wzrostu popularności współczesnych szachów w Indiach.
[i]Źródło: Wikipedia[/i][/ramka]