Rewolucja francuska to nie nasz wzór

W Tunezji nie będzie szafotów – mówi Ahmed Abderrauf Unajes, wiceszef Ministerstwa Spraw Zagranicznych w rządzie jedności

Publikacja: 24.01.2011 01:44

Rewolucja francuska to nie nasz wzór

Foto: Fotorzepa

[b]Rz: Czy wybuch rewolucji w Tunezji był dla pana zaskoczeniem?[/b]

[b]Ahmed Abderrauf Unajes:[/b] Częściowo tak. Ale był zgodny z logiką. Gdy standardy kulturowe i etyczne narodu są na wysokim poziomie, a kultura polityczna wąskiej grupy rządzącej krajem daleko od nich odbiega, prędzej czy później dochodzi do starcia. Ale trudno powiedzieć, co może je wywołać. Prawdziwym zaskoczeniem było właśnie to, co doprowadziło do rewolucji. To było coś nieszczęśliwego, dramatycznego. Ta iskra spowodowała, że w ciągu dwóch, trzech dni w ogniu stanął cały region, w tydzień następne, a potem zajął się cały kraj. To dowód, że ludzie byli gotowi do konfrontacji.

[b]Tą iskrą było podpalenie się w połowie grudnia zdesperowanego sprzedawcy warzyw z Sidi Buzid, Mohameda Buaziziego.[/b]

Tak, iskrą, która rozpaliła kraj, był czyn Buaziziego.

[b]Czy za tę różnicę między standardami etycznymi narodu a rzeczywistością polityczną odpowiada tylko obalony prezydent Ben Ali?[/b]

Sądzę, że odpowiedzialna jest niewielka grupa ludzi skupionych wokół Ben Alego. Tych, którzy podejmowali decyzje. Tunezja zasługiwała na wyższy standard elit politycznych, na zdrowe instytucje demokratyczne. A wszystkie wybory, jakie się tu odbywały, od prezydenckich po lokalne, były ukartowane wcześniej. Samo głosowanie było jak spektakl w teatrze, a dzień później w gazetach ukazywały się przygotowane zawczasu listy radnych czy deputowanych.

[b]Ucieczka prezydenta Ben Alego z kraju zaskoczyła świat, zwłaszcza że dzień wcześniej ogłosił wprowadzenie wolności słowa.[/b]

Obawialiśmy się, że dojdzie do większego rozlewu krwi. Na szczęście armia i część ministrów się na to nie zgodziły. Podczas wystąpienia w przed- dzień ucieczki Ben Ali otworzył wszystko, co było zamknięte w jego polityce. I zrzucił odpowiedzialność na swoich doradców. „Zostałem przez nich wykorzystany” – powiedział. W tym ostatnim, jak się okazało, przemówieniu do narodu zobowiązał się do wprowadzenia wolności i demokracji. A następnego dnia wyje- chał. To było nieoczekiwane.

[b]Jakie będą losy obalonego przywódcy?[/b]

Na szczęście jest teraz w Arabii Saudyjskiej, kraju, który szanuje etykę islamską i tradycję. W naszej kulturze, w Tunezji, kiedy ktoś ma coś na sumieniu, może się skierować do Mekki i szukać wybaczenia u Boga. Ben Ali jest we właściwym miejscu, jeżeli oczywiście zastosuje się do odpowiednich zasad moralnych. Natomiast jeżeli tak się nie stanie, jeżeli będzie tkwił w uporze, to najlepiej by było, żeby się trzymał jak najdalej od naszego państwa. Jeżeli się ze sobą rozliczy, to będzie mógł wrócić i żyć w swoim kraju. Jest Tunezyjczykiem. My nie jesteśmy ludźmi egzekucji i trybunałów. Nienawidzimy przemocy i dlatego natychmiast zdecydowaliśmy się na rząd jedności narodowej. Narodowa jedność znaczy, że nie wykluczamy nikogo, kto się zgadza z zasadami. Nie naśladujemy rewolucji francuskiej, bolszewickiej czy irańskiej.

[b]Naprawdę sądzi pan, że naród zaakceptowałby powrót do kraju Ben Alego bez poniesienia przez niego żadnych konsekwencji prawnych?[/b]

Wielu ludzi, którzy są winni przestępstw, w tym korupcji, spotka sprawiedliwość. Jeżeli Ben Ali zostanie uznany za winnego czegokolwiek, to za to odpowie. Ale to nie będzie proces polityczny. Nigdy nie będzie tu ideologicznych trybunałów.

[b]Co się stanie z majątkiem wszechwładnej do niedawna prezydenckiej partii Zgromadzenie Demokratyczno-Konstytucyjne (RCD)? I jaki będzie los jej prominentnych polityków?[/b]

Na posiedzeniu rządu jedności narodowej podjęliśmy decyzję o oddzieleniu państwa od RCD. Oznacza to, że wszystkie urzędy, wszystkie budynki, samochody, cała logistyka państwowa, na której rękę trzymała ta partia, przejdą z powrotem we władanie publiczne. Urzędy będą urzędami, a nie częścią RCD. RCD zmniejszy się do poziomu innych partii. Gdy podejmo- waliśmy tę decyzję, nadeszła wieść, że biuro polityczne RCD się rozwiązało. Teraz oni mają problem. Ich partia jest legalna, ma pełną prestiżu przeszłość i raczej mroczną teraźniejszość. Sami mogą zadecydować o swoim losie. Są Tunezyjczykami.

[i]—rozmawiał w Tunisie Jerzy Haszczyński[/i]

[i]75-letni Ahmed Abderrauf Unajes, były ambasador w New Delhi, Moskwie i przy ONZ w Nowym Jorku, od 1996 był na emeryturze. Tydzień temu został wiceministrem spraw zagranicznych w rządzie jedności narodowej Tunezji, który powstał po obaleniu prezydenta Ben Alego.[/i]

[ramka][srodtytul]MAGHREB[/srodtytul]

[b]Rozliczenia w Tunezji[/b]

Tunezyjska policja zatrzymała dwóch bliskich współ- pracowników obalonego prezydenta Zina Ben Alego, trzeci zniknął. Na ulicach Tunisu wciąż odbywają się protesty, których głównym hasłem jest odsunięcie od władzy wszystkich ludzi reżimu i pociągnięcie do odpowiedzialności winnych korupcji i prześladowań opo-zycji.

Tydzień po ucieczce dyktatora rozliczenia nie wyglądały imponująco. Zatrzymano 33 osoby związane z pałacem prezydenckim. – Nawet nie wiemy, o kogo chodzi – oburza się Mohamed, przedsiębiorca. W niedzielę tunezyjska agencja prasowa poinformowała o kolejnych zatrzymaniach. Tym razem nazwiska są znane i ważne. W areszcie domowym znaleźli się były szef MSW Abdallah Kalil i czołowy doradca Ben Alego Abdelaziz Ben Dhia. Trwają poszukiwania trzeciego zniena- widzonego przez zrewoltowaną ulicę wpływowego dygnitarza – Abdelwahaba Abdallaha.

– Do aresztu powinni przede wszystkim trafić bankierzy, którzy pomagali klanowi Ben Alego inwestować i wywozić za granicę miliardy należące do narodu – mówi “Rz” Nurredin Aszur, redaktor naczelny tygodnika “Al Usbui” należącego do koncernu do nie- dawna kontrolowanego przez zięcia Ben Alego.

[i]—j.h.[/i][/ramka]

[b]Rz: Czy wybuch rewolucji w Tunezji był dla pana zaskoczeniem?[/b]

[b]Ahmed Abderrauf Unajes:[/b] Częściowo tak. Ale był zgodny z logiką. Gdy standardy kulturowe i etyczne narodu są na wysokim poziomie, a kultura polityczna wąskiej grupy rządzącej krajem daleko od nich odbiega, prędzej czy później dochodzi do starcia. Ale trudno powiedzieć, co może je wywołać. Prawdziwym zaskoczeniem było właśnie to, co doprowadziło do rewolucji. To było coś nieszczęśliwego, dramatycznego. Ta iskra spowodowała, że w ciągu dwóch, trzech dni w ogniu stanął cały region, w tydzień następne, a potem zajął się cały kraj. To dowód, że ludzie byli gotowi do konfrontacji.

Pozostało 87% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!