- Nie było najmniejszych oznak niepokoju. Rozmowa była gdzieś o 8.20 rano, o 8.25 może (...). Piętnaście minut przed katastrofą, ale z tego co wiemy dzisiaj, to jeszcze było kilka minut przed tym zanim poinformowano, że jest zła pogoda - powiedział prezes PiS, opisując rozmowę z prezydentem Lechem Kaczyńskim.
Po raz kolejny zapewnił, że rozmowa dotyczyła jedynie stanu zdrowia matki. Jego zdaniem takie rozmowy były w ich życiu rutyną.
- Brat, który wiedział, że jestem mocno zmęczony tymi wydarzeniami, doradził mi, mimo że pora nie był wczesna, żebym jeszcze chwilę się przespał. I to były jego ostatnie słowa w życiu do mnie skierowane - wyznał Kaczyński.
Bracia nie zdążyli się pożegnać. - Rozmowa się przerwała, tzn. nie powiedzieliśmy sobie do widzenia, bo po tym jakby nagle przerwało się połączenie - wspominał prezes PiS. Stwierdził, że jego rozmowy z bratem przez telefon satelitarny były rzadkością. Każde takie połączenie było przerywane nagle.