Atomowa groza po tsunami

Japończycy z lękiem myślą o kolejnym dniu. To może nie być jeszcze koniec kataklizmów, które dotykają kraju

Publikacja: 13.03.2011 20:51

Tagajo. Pożar w porcie

Tagajo. Pożar w porcie

Foto: AFP

Korespondencja z Tokio

Awaria w elektrowni atomowej Fukushima spędzała ostatniej nocy sen z powiek milionom Japończyków. Władze za wszelką cenę próbują uspokajać nastroje, ale mieszkańcy Tokio nie kryją zdenerwowania. Mają poczucie, że rząd nie mówi im całej prawdy. – Niestety, wydaje się, że nie panują nad sytuacją. Ale trudno, aby to przyznali. Przede wszystkim muszą zapobiec panice – mówi 45-letni biznesmen Haruki Kijimuta.

Niebezpieczne reaktory

Piątkowe trzęsienie ziemi uszkodziło systemy chłodzenia w leżącej 250 kilometrów od Tokio elektrowni. Doszło do przegrzania rdzenia reaktora numer jeden, w którym uwolnił się wodór wywołując eksplozję. U co najmniej 20 osób wykryto skażenie radioaktywne.

Ewakuowano 200 tysięcy osób, a na miejscu są ekipy w kombinezonach i maskach monitorujące poziom zanieczyszczenia. Pracownicy elektrowni desperacko próbują studzić reaktor wpompowując do niego morską wodę.

Zdjęcia na rp.pl


Japończycy po
kataklizmie

Ma to zapobiec stopieniu rdzenia i poważniejszej awarii. Trwa także walka o wyłączenie reaktora numer trzy w tej samej elektrowni. I chociaż rząd przekonuje, że sytuacja jest pod kontrolą, nie wyklucza podobnej eksplozji, jak ta w sobotę. Wczoraj wprowadzono też stan alarmowy w elektrowni atomowej Onagawa, położonej dalej na północ. Poziom promieniowania przekroczył tam dopuszczalne normy.

W kraju, który jako jedyny był, ponad 65 lat temu, celem ataku nuklearnego, groźba skażeniem radioaktywnego to szok dla mieszkańców. Japończycy starają się nie okazywać zdenerwowania, zwłaszcza przy obcych. Ale kiedy się ich zapyta o awarię i jej skutki, nie ukrywają obaw. Podobnie jest z japońskimi dziennikarzami. Podobnie jak rząd media starają się jednak nie podgrzewać atmosfery.

W ciemnościach

Co najmniej cztery elektrownie atomowe są zamknięte, a kraj boryka się z niedoborem prądu. W nielicznych ocalałych sklepach za darmo rozdawano ocalałym latarki i baterie, aby mogli w nocy szukać swoich bliskich.

Premier Naoto Kan zaapelował do rodaków, aby oszczędzali elektryczność. Braki w zasilaniu może dziś odczuć wiele zakładów pracy. A to niejedyne ich zmartwienie. Toyota i Nissan już zapowiedziały, że wstrzymują produkcję w krajowych zakładach. Z powodu trzęsienia ziemi nie uda się dostarczyć na czas niezbędnych części.

Raport specjalny rp.pl tsunami w Japonii

„Myślałam, że to się nigdy nie skończy" Japończycy są zgodni, że 11 marca 2011 roku przejdzie do historii jako jeden z najtragiczniejszych dni w historii ich kraju. O 14.26 morskie dno 120 kilometrów od brzegu zatrzęsło się z niespotykaną tu wcześniej siłą 8,9 stopnia w skali Richtera przesuwając całą Japonię 2,5 metra na wschód.

– Nigdy czegoś takiego nie przeżyłam. Nie dało się ustać na nogach. Byłam pewna, że wali się dom, a ja zaraz zginę pod gruzami. Co gorsza, nie wiedziałam, co z moimi dziećmi – opowiada Shinobu, matka dwóch chłopców, którzy w czasie kataklizmu byli w szkole.

– To było straszne. Myślałam, że nigdy się nie skończy. Zdawało mi się, że trwa kilka minut. Czułam się, jakby ktoś mnie zamknął w pudełku i trząsł bez końca – wspomina wciąż zszokowana 30-letnia nauczycielka Naho Mieno. – To niewyobrażalna tragedia. Z godziny na godzinę dowiadujemy się, że jest o wiele gorzej, niż sądziliśmy – dodaje przez łzy.

Sparaliżowana metropolia

Trzęsienia ziemi są tutaj tak powszechne, że zazwyczaj nie robią na Japończykach wrażenia. Dopiero gdy słychać hałas spadających przedmiotów, zaczynają się zastanawiać nad ucieczką z budynku. Tym razem są zgodni, że ziemia zatrzęsła się, jak nigdy przedtem.

– Byliśmy z rodziną w parku. Nie dało się ustać na nogach. Nic nam nie groziło, ale byliśmy przerażeni. Usiedliśmy na trawie i złapaliśmy się za ręce, dodając sobie otuchy – opowiada Nishi, kierowca autobusu w Tokio.

Kilka osób zginęło w budynkach, w których runęły sufity, m.in. w teatrze, gdzie odbywała się szkolna uroczystość. To jednak wyjątkowe przypadki, a w stolicy nie widać żadnych zniszczeń.

Specjalnie skonstruowane na wypadek trzęsienia ziemi budynki i wiadukty przetrwały, choć wieżowce kiwały się jak drzewa na wietrze. Miasto zostało jednak sparaliżowane. Stanęły metro, kolej, zamknięto tunele i umieszczone na wiaduktach autostrady.

– Musieliśmy na noc zostać w biurze. Dzieci zostały w szkołach i przedszkolach – opowiada Junichi Yano z Foreign Press Centre. Na stole obok niego piętrzy się stos kasków, na wypadek, gdyby doszło do silnych wstrząsów wtórnych. Do tej pory było ich ponad 200. Kładąc się spać trzeba mieć pod ręką latarkę, buty i najważniejsze dokumenty.

Wstrząsy wtórne

Ale to tylko drobne niedogodności w porównaniu z tym, co przeżywa północno-wschodnia część wyspy, w którą uderzyło tsunami.

Tuż po trzęsieniu ziemi zawyły syreny alarmowe ostrzegające o nadchodzącym tsunami, a przez megafony zaczęto wzywać mieszkańców do ucieczki. Ale 10-metrowej fali nikt się nie spodziewał.

Największe katastrofy nuklearne w historii

Zszokowani Japończycy obserwowali, jak żywioł niszczy całe miasteczka. Woda porywała domy, niektóre rozsypywały się od razu, inne płynęły setki metrów roztrzaskując się dopiero, gdy napotykały większą przeszkodę. Pędząca kilka metrów na sekundę fala dotarła 10 kilometrów w głąb lądu. Mimo alarmu wiele osób mogło uznać, że jest w bezpiecznej odległości od brzegu i nie poszukało odpowiedniego schronienia. Gigantyczny wstrząs spowodował, że na wielkich obszarach zapadła się ziemia stwarzając jeziora wypełnione morską wodą.

Zmniejsza to szanse na przeżycie tych, którzy znaleźli się pod gruzami i utrudnia akcję ratunkową. Przez Japonię cały czas przechodzą wyraźnie odczuwalne wstrząsy wtórne. W sobotę o świcie w rejonie miasta Nagano na północny zachód od Tokio miały siłę 6,8 stopni w skali Richtera, czyli zbliżone do trzęsienia ziemi w Kobe z 1995 roku, w którym zginęło ponad 5 tys. osób. Tym razem obyło się bez zniszczeń i ofiar. W nocy z soboty na niedzielę wysokie budynki w Tokio zakołysały się kilkakrotnie, wyrywając ze snu zaniepokojonych mieszkańców. Z każdą godziną Japończykom odsłania się coraz większa skala dramatu. – Informacje są coraz tragiczniejsze. Będzie więcej zabitych niż po trzęsieniu ziemi w Kobe, w 1995 roku kiedy zginęło ponad 5 tys. osób. Czekają nas trudne chwile. Także gospodarcze – obawia się Junichi Yano. Odbudowanie miasta Kobe kosztowało 100 miliardów dolarów. Na razie nikt nie szacuje strat ostatniego kataklizmu, który objął o wiele większy obszar. Priorytetem jest ratowanie ludzi i niesienie pomocy potrzebującym.

Premier zaapelował do rodaków, aby wykazywali się solidarnością i nieśli sobie pomoc w oczekiwaniu na ekipy ratunkowe. Ratownicy dopiero zaczynają docierać w miejsca spustoszone przez żywioł, które zostały odcięte od reszty kraju. W drodze są już ekipy z kilkunastu krajów świata. Wielu Japończyków ze wzruszeniem słuchało informacji o kolejnych państwach oferujących im wsparcie. Symboliczną ekipę wysyłają nawet Chiny, z którymi Japonia miała ostatnio najgorsze stosunki od wielu lat.

Kataklizm udokumentowany

To pierwszy w historii tak dobrze udokumentowany kataklizm. Wiele osób nakręciło filmy ukazujące, jak bezlitosna fala na zawsze zmienia życie tysięcy rodzin i całych społeczności. Teraz nadsyłają je do telewizji i zamieszczają w Internecie. Widok zalewanych przez ocean miast, porywanych przez żywioł samochodów i domów, wciąż wywołuje okrzyki przerażenia.

– Jesteśmy przygotowywani od dziecka na różne kataklizmu. Wiemy, że trzeba się chować pod stół i kiedy wybiec z budynku. Ale kto mógł się spodziewać czegoś takiego. To przechodzi wszelkie wyobrażenie – mówi Miyako Yoshida, pracowniczka naftowej korporacji.

Na jednym ze zdjęć zamieszczonym na Facebooku widać mężczyznę niosącego w ręku tornister, który udało mu się wydobyć ze sterty gruzów. Wszyscy mają nadzieję, że jego dziecko będzie mogło dziś pójść do szkoły.

Korespondencja z Tokio

Awaria w elektrowni atomowej Fukushima spędzała ostatniej nocy sen z powiek milionom Japończyków. Władze za wszelką cenę próbują uspokajać nastroje, ale mieszkańcy Tokio nie kryją zdenerwowania. Mają poczucie, że rząd nie mówi im całej prawdy. – Niestety, wydaje się, że nie panują nad sytuacją. Ale trudno, aby to przyznali. Przede wszystkim muszą zapobiec panice – mówi 45-letni biznesmen Haruki Kijimuta.

Pozostało 95% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!