– Jest 96 powodów, by powstał ten pomnik – mówił, prezentując swój pomysł upamiętnienia ofiar katastrofy smoleńskiej, architekt prof. Paweł Szychalski. Zaprojektowany przez niego pomnik światła miałby się znaleźć przed Pałacem Prezydenckim.
Powstania pomnika w miejscu, gdzie w czasie żałoby narodowej gromadziły się dziesiątki tysięcy Polaków, od dawna domaga się część rodzin ofiar oraz politycy PiS. Ale budowie monumentu w tym miejscu zdecydowanie sprzeciwia się stołeczny konserwator zabytków.
Pomnik światła miałby być rozwiązaniem kompromisowym. Ma się składać z 96 snopów światła z reflektorów umieszczonych w płycie chodnika przed pałacem. – Materialnie właściwie nie istnieje. Natomiast w nocy może się pojawiać. Zachód słońca będzie oznaczał codzienne odrodzenie tego pomnika – zachwala architekt. U podstawy słupów świetlnych umieszczone byłyby ryngrafy z nazwiskami oraz datami urodzin i śmierci wszystkich 96 ofiar. Para prezydencka miałaby jeden, wspólny, większy od innych, ryngraf z podwójną inskrypcją.
Prof. Szychalski podkreśla, że projektował instalację razem z internautami na portalu społecznościowym Facebook. Ogłosił też, że powstała już fundacja 10.04 Kwietniowe Światło, która ma się zajmować projektem.
Pomysł ma poparcie rodzin ofiar katastrofy m. in. Marty Kaczyńskiej, Magdaleny Merty, Jakuba Płażyńskiego i Andrzeja Melaka. – Urzekła mnie geneza powstania tego pomnika. Bardzo podoba mi się jego symbolika nawiązująca do zniczy, które paliły się na Krakowskim Przedmieściu – mówiła Marta Kaczyńska, córka prezydenckiej pary.