Znicze, kupowane w największej liczbie właśnie od połowy października, to jeden z klasycznych sezonowych produktów. Choć w większości sklepów pojawia się góra na kilka tygodni, to wielu klientów nie wyobraża sobie jego braku podczas zakupów.
Po ruchach cen w tej kategorii widać zmiany, jakie zachodzą w całym handlu, i to, z jakimi zwyżkami cen muszą się teraz zmagać Polacy. Z przygotowanej przez firmy UCE Research i Hiper-Com Poland analizy cen w ok. 19 tys. sklepów, wykonanej dla „Rzeczpospolitej”, wynika, że w tym roku znicze są średnio 19,1 proc. droższe niż rok temu.
Jednocześnie w niektórych typach sklepów ceny skoczyły niemal 40 proc., choćby w supermarketach. W ujęciu rocznym spadły jedynie nieznacznie w placówkach typu cash & carry, ale należą tam i tak do najwyższych na rynku.
Promocji ubywa
Co ciekawe, wbrew rynkowym trendom liczba promocji na znicze spadła, ogółem o 12 proc., zaś w hipermarketach niemal 20 proc. Aktywniejsze są tu jedynie sieci dyskontowe, w nich promocji jest ok. 24 proc. więcej niż przed rokiem, co nie dziwi: to ten sektor teraz wytycza rynkowe trendy.
Czytaj więcej
Sejm przyjął ustawę o środkach nadzwyczajnych mających na celu ograniczenie wysokości cen energii elektrycznej oraz wsparcie niektórych odbiorców w 2023 r.
– Wzrost był do przewidzenia, mocno zdrożały same surowce. Z powodu rosnących cen energii szkło poszło w górę niemal dwukrotnie, do tego ponad połowa stosowanej w Polsce parafiny jest sprowadzana zza granicy, gdzie niemal dwukrotnie podrożała – mówi Krzysztof Łuczak, współautor raportu z Grupy BLIX. – Widać też, że rosną ceny zwykłych świec. Klienci wykupują je na wypadek przerw w dostawach prądu. Nie pomaga nawet to, że nasz kraj należy do największych producentów tego typu produktów na świecie – dodaje.
Zdaniem ekspertów w efekcie w tym roku sprzedaż zniczy może spaść. – Inflacja powoduje, że Polacy starają się ograniczać zakupy do najpotrzebniejszych rzeczy. Dla przykładu, zamiast kilku świeczek na każdym grobie niektórzy rodacy mogą symbolicznie zapalać po jednej – mówi Katarzyna Grochowska, współautorka badania z Hiper-Com Poland. – Biorąc to pod uwagę, sieci mogły uznać, że warto przeznaczyć powierzchnię materiałów reklamowych na produkty pierwszej potrzeby – tłumaczy spadek zainteresowania promocjami tego rodzaju produktów.
Z badania wynika, że to hipermarkety najbardziej ograniczyły aktywność promocyjną, w ich przypadku spadek wyniósł niemal 20 proc., nieco niższy jest w przypadku supermarketów.
– Dane jasno pokazują, który format najmocniej stawia w swoich strategiach promocyjnych na oferty zniczy. Dyskonty wprawdzie podniosły swoje ceny na ten asortyment, ale za to wzrost promocji i szersza ich komunikacja z pewnością przyciągną do ich sklepów największą ilość konsumentów – mówi Krzysztof Łuczak. – Przy okazji konsumenci w sklepie kupią też inne produkty. Natomiast same obniżki cen nie leżą w interesie sieci handlowych – dodaje.
Według ostrożnych szacunków sprzed kilku lat ogółem Polacy na znicze, jak i kwiaty – tak naturalne, jak i sztuczne – w tym krótkim okresie mogą wydawać nawet ponad 1 mld zł. W tym roku z racji drożejących wszystkich kategorii ta kwota może być odpowiednio wyższa. Sklepy zwracają także uwagę na mniejsze zainteresowanie również kwiatami naturalnymi.
Znicze też na baterie
W efekcie rosnących cen popyt także się zmienia, co widać po ofercie, zwłaszcza sprzedawców internetowych. W tym roku nastąpił ogromny wzrost sprzedaży zniczy na baterie, z wkładami LED, które dzięki dłuższej trwałości pozwalają na oszczędności. Jeszcze kilka lat temu przyjmowane były one jako sezonowa nowinka, która szybko zniknie z oferty – głównie chińskich – sprzedawców. W tym roku to już zdecydowanie coś więcej niż tylko moda.
– Widzimy dużo większe zainteresowanie tanimi (1–3 zł) wkładami LED-owymi. Rok temu ciągle rządziła tradycyjna parafina, a LED-y były na marginesie – mówi Marcin Gruszka, rzecznik grupy Allegro. – Dziś to duży udział sprzedaży, jednocześnie nie obserwujemy istotnych zmian cenowych zniczy LED w ostatnich tygodniach – dodaje.
Czytaj więcej
Chociaż niemal wszyscy Polacy są świadomi swego wpływu na zrównoważony rozwój, w tym stan środowiska naturalnego i klimatu, to stawiają głównie na zachowania, które pozwalają obniżyć koszty życia.
Największe sieci jednak i tak są na sezon dobrze przygotowane. Głównie z tradycyjną ofertą, choć nie tylko. Dyskonty, oczywiście, stawiają dodatkowo na promocje. Biedronka zorganizowała specjalną akcję na znicze 3+1 gratis z limitem dziennym 20 sztuk na osobę.
– W ofercie mamy 30 produktów, takich jak znicze z wkładami olejowymi, parafinowymi, wkłady do zniczy, latarnie, bukiety nagrobne czy kompozycje nagrobne w donicach, a także znicze LED, które działają nawet 100 dni – mówi Marcin Szczygielski, kupiec w sieci Biedronka, odpowiedzialny m.in. za ofertę zniczy. – Najtańszy wkład do znicza w stałej ofercie kosztuje jedyne 2,99 zł, natomiast najtańszy znicz w ofercie – 3,49 zł – dodaje.
Inne sieci również nie mogą w tym okresie nie postawić na ten produkt, podobnie jak inne powiązane kategorie – jak choćby sztuczne kwiaty.
– Mamy w ofercie wiele rodzajów zniczy i wkładów, wszystkie wyprodukowano w Polsce – podaje biuro prasowe sieci Aldi w Polsce. – Nie sprzedajemy zniczy LED – dodaje.
Handlowcy także zwracają uwagę na rosnące u dostawców ceny, co powoduje, iż presja na ich obniżanie rośnie.
– Na tegoroczną cenę zniczy duży wpływ mają rosnące ceny parafiny oraz trudnodostępnego szkła. Mimo to zapewniamy klientom atrakcyjne promocje. Wybrane znicze, np. Z 12, będą mogli kupić taniej aż o 60 proc. przy zakupie trzech sztuk – mówi Aleksandra Robaszkiewicz, rzecznik Lidla w Polsce. – Naszym celem jest oferowanie klientom szerokiej gamy produktów w niskich cenach. Odwiedzając nasze sklepy, klienci mogą spodziewać się atrakcyjnych ofert, nowości produktowych, licznych promocji – dodaje.
Efekt drogiego prądu
Wyższe ceny zniczy to też efekt drogiej energii, zwłaszcza elektrycznej. Wyższe o kilkadziesiąt procent ceny gazu i prądu szczególnie mocno uderzają w producentów świec, co przekłada się na ostateczną cenę gotowego wyrobu. Parafina, będąca podstawowym składnikiem większości (są też produkty oparte na soi), zdrożała o 70–80 proc., bo wymaga podgrzewania. Dodatkowo mocno zdrożały także zewnętrzne opakowania zniczy – tak szklane, jak i te z tworzyw sztucznych.
Sieci handlowe nieoficjalnie przyznają, że nawet wzrosty o 20 proc. w pełni nie oddają tego, co dzieje się na rynku, ponieważ realnie ceny powinny wzrosnąć znacznie mocniej.
Ogólnie wydatki związane z 1 listopada muszą być wyższe – nie tylko z powodu zniczy. Drogie są kwiaty, te naturalne z powodu cen ogrzewania, a tegoroczny wrzesień należał do wyjątkowo chłodnych. W efekcie plantatorzy musieli uprawy ogrzewać.
W górę idą też ceny ekonomicznych zamienników w postaci kwiatów sztucznych, z konieczności wybieranych przez coraz większą grupę konsumentów. Najwyższe ceny i tak czekają na robiących zakupy w ostatniej chwili na przycmentarnych straganach. ∑