Korespondencja ze Strasburga
Europejski Trybunał Praw Człowieka rozpatrywał dwie polskie skargi katyńskie przeciwko Rosji. Do Strasburga przyjechali polscy adwokaci i krewni oficerów pomordowanych w 1940 roku przez NKWD. – Jesteśmy w bojowych nastrojach. Ta sprawa musi się skończyć naszą wygraną – przekonywał przed wejściem na salę rozpraw Ryszard Adamczyk, który razem z siostrą Krystyną Krzyszkowiak dotarł do Trybunału. Ich ojciec, komendant posterunku policji w Sarnakach Michał Adamczyk, był więźniem Ostaszkowa, a spoczywa w Miednoje.
- Katyń to krwawiąca rana dla Polaków. Bolesna także dla niektórych Rosjan. Jest z nami mecenas Anna Stawicka, która reprezentowała polskich krewnych ofiar NKWD przed moskiewskimi sądami – mówił przed Trybunałem dr Ireneusz Kamiński z Instytutu Nauk Prawnych PAN, współautor skargi katyńskiej.
Wskazał, że obraźliwe było używanie przez reprezentantów rosyjskich władz w piśmie do Trybunału określenia „wydarzenia katyńskie" zamiast „zbrodnia katyńska". Choć Rosjanie nie uznają dziś mordu katyńskiego za zbrodnię wojenną, władze sowieckie uważały polskich oficerów za jeńców wojennych, a taki status gwarantowały Polakom Konwencje Haska i Genewska.
Polski prawnik przypomniał również, że podczas procesu norymberskiego wytoczonego przywódcom Rzeszy reprezentant ZSRR prokurator Roman Rudenko nazwał katyński mord „działaniem kryminalnym", „bestialską zbrodnią", tyle że winę zrzucał na Niemcy. - Zbrodnia katyńska jako zbrodnia wojenna nie podlega przedawnieniu – podkreślali polscy prawnicy. Oprócz Ireneusza Kamińskiego na sali byli mecenasi Bartłomiej Sochański i Roman Nowosielski oraz Józef Szewczyk.