Nowy klip jest krótszy o 15 sekund. Zabrakło w nim jednej z początkowych scen, w których mężczyzna w dresie przeciąga się przed biegiem. Internauci orzekli, że przez spodnie widać erekcję, i klip okrzyknęli „filmem o zboczeńcu".
Gdy tylko spot, w którym mężczyzna goni kobietę w krajobrazach Warszawy, zobaczył światło dzienne (w grudniu zeszłego roku), wzbudził falę ostrych komentarzy. Dyrektor Biura Promocji Miasta Katarzyna Ratajczyk broniła go, twierdząc, że erekcję wymyślili internauci. – Ja tam zboczeńca nie widziałam – mówiła. Czy dyrektor zmieniła zdanie? Chcieliśmy o to spytać, ale wczoraj nie odbierała telefonu.
– Usunęliśmy z filmu wszystkie techniczne niedociągnięcia. Wsłuchaliśmy się w opinię internautów i skasowaliśmy fragmenty, które źle im się kojarzyły – mówi naczelnik Wydziału Promocji Zewnętrznej w urzędzie miasta Grzegorz Wolff.
W nowej wersji pojawiło się też inne zakończenie – na Stadionie Narodowym.
Czy dodatkowe ujęcia zostały nakręcone w ostatnim czasie? – Cały czas mieliśmy dwa alternatywne zakończenia, jedno biznesowe, drugie bardziej sportowe – tłumaczy naczelnik Wolff.