Spiker nie może być kibicem – to jest zasada łamana nagminnie nie tylko na polskich stadionach. Wystarczy pójść na dowolny mecz, aby się przekonać, że spiker bywa 12. zawodnikiem gospodarzy. Nie ogranicza się do podania informacji, ale nieostrożnym zdaniem czy choćby timbrem głosu częstokroć prowokuje widownię. Czy grozi nam taka sytuacja podczas Euro w Polsce?
– Nie wyobrażam sobie – mówi "Rz" Agata Jurek, menedżer do spraw ceremonii spółki Euro 2012 Polska. – Na każdym meczu turnieju będzie czterech spikerów, a nie jeden, i podzielą się obowiązkami. Tzw. spiker oficjalny będzie czytał komunikaty, składy drużyn itp.
Spiker gospodarz zorganizuje zabawę na trybunach. Dwaj team[pauza]spikerzy mają dyrygować kibicami swoich drużyn. UEFA, w porozumieniu z lokalnymi komitetami organizacyjnymi, przeprowadziła casting na spikerów. Liczyły się: doświadczenie – niekoniecznie z pracy na stadionie – odpowiedni głos i znajomość języka angielskiego. To jest pierwszy język Euro.
Spikerem oficjalnym na Stadionie Narodowym w Warszawie będzie 21-letni Dominik Ebebenge. – Mój ojciec pochodzi z Demokratycznej Republiki Konga, mama jest Polką – mówi "Rz". – W maju kończę czteroletnie studia biznesu i administracji na uniwersytecie w Anglii. Pracuję jednocześnie w klubie Legia i kiedy na otwarcie stadionu przy Łazienkowskiej przyleciał Arsenal, byłem tłumaczem Arsene'a Wengera. Praca na Stadionie Narodowym jest dla mnie zaszczytem. Wiem, że będę tam na pięciu meczach, wszystkich, jakie rozegrane zostaną w Warszawie, i modlę się, żeby tych z udziałem Polski było więcej niż dwa.
W Gdańsku taką rolę będzie pełnił Marcin Gałek – na co dzień spiker na meczach ligowych Lechii – we Wrocławiu spiker Śląska Andrzej Gliniak, a w Poznaniu Piotr Barłóg.