Zamek w Krasiczynie wraca w ręce rodu Sapiehów, ale samo odzyskanie dworu to jeszcze nie koniec batalii o przywrócenie go do czasów świetności. Jak wielkim wyzwaniem jest renowacja zabytków?
Czesław Adamowicz: Gdy zamek trafia w prywatne ręce, to w konserwatorach zabytków pojawia się jakaś niezdrowa chęć wykazania się. Wydaje im się, że ich praca powinna polegać na ściganiu zawsze knujących coś złego właścicieli. W Gorzanowie, zanim zabrałem się do renowacji, zabroniono mi robić cokolwiek. Na moje pytania i prośby albo nie było odpowiedzi, albo były one wymijające.
Jak pan myśli, dlaczego tak się działo?
Konserwatorzy często obstawiają się rzemieślnikami i wymagają od właścicieli korzystania właśnie z ich usług. A to przecież zwyczajna korupcja. U nas nie da się wyremontować czegoś z głową, bez wyrzucania przerażających kwot.
Na konserwacje zabytków zawsze idą grube miliony, choć można by zrobić to równie dobrze, a oszczędniej.