95 lat temu, 7 grudnia 1917 roku, Feliks Dzierżyński został szefem Czeka. Tekst z archiwum "Rzeczpospolitej"
Na skrajku Puszczy Nalibockiej niedaleko Iwieńca za pieniądze białoruskiego KGB i rosyjskiej FSB oraz służb specjalnych innych krajów WNP odbudowano cztery lata temu zniszczony przez Niemców w czasie drugiej wojny światowej dwór szlachecki Dzierżynowo, w którym urodził się i spędził dzieciństwo twórca sowieckich organów bezpieczeństwa. Feliks Dzierżyński, symbol czerwonego terroru w rewolucyjnej i porewolucyjnej Rosji, dla miejscowych muzealników jest jednak tylko pretekstem, by zachować dla kolejnych pokoleń pamięć o polskiej, szlacheckiej patriotycznej rodzinie, której członkowie swoim życiem i poświęceniem zaskarbili sobie wdzięczność tutejszej ludności.
Do Dzierżynowa, leżącego w rejonie stołpeckim (obwód miński) najprościej trafić przez Iwieniec, skręcając z szosy Grodno – Mińsk. Tak właśnie robię i zabieram do samochodu autostopowicza. Ma na imię Wiktor, wygląda na ok. 25 lat i prosi o „podrzucenie” do Iwieńca.
Dowiedziawszy się, że jestem polskim dziennikarzem mój pasażer chętnie „zdradza”, iż „Iwieniec to tak naprawdę polskie miasteczko”, gdyż Polacy stanowią w nim około 80 procent mieszkańców. Dzięki wskazówkom Wiktora bez trudu znajduję muzeum i Dom Polski, jeden z trzech, kontrolowanych przez nieuznawany przez władze Białorusi Związek Polaków pod kierownictwem Andżeliki Borys.
W muzeum przyjmuje mnie dyrektor Aleh Ramanouski. Ramanouski rozmawia płynną, literacką, rzadko spotykaną tu białoruszczyzną. Mimo polsko brzmiącego nazwiska odżegnuje się od podejrzeń o polskich korzeniach i przekonuje, że jest stuprocentowym Białorusinem z dziada pradziada. – Tak samo jak zdecydowana większość miejscowych – dodaje. Gdy chwalę się, iż znam inną statystykę, Ramanouski spokojnie tłumaczy, że mojemu znajomemu najwyraźniej chodziło o katolików. Paradoksalnie, najbardziej polską część ekspozycji krajoznawczej w iwienieckim muzeum zawdzięczamy Dzierżyńskim. Faktu, iż był to polski, patriotyczny ród szlachecki nie podważa nawet Ramanouski.