Powiedziałbym nawet, że cywilizacja chrześcijańska (ale nie wiara!) jest w kryzysie.
Skąd on się wziął?
W moim przekonaniu jest kilka przyczyn. Jedną z nich jest odłączenie wiary od życia. To grzech pierworodny naszego życia. Dziś próbuje się ideologizować wiarę na różne sposoby. Usiłuje się wiarą wiele rzeczy, problemów wytłumaczyć, ale nie żyje się nią. Odchodzi się od wiary w codziennym życiu i od zasad. Ogranicza to wymiar człowieka wyłącznie do wymiaru materialnego. Człowiek nie będzie przecież cały czas jadł marchewki i schabowego. Musi przy tym poczytać, posłuchać muzyki, musi potrafić stawiać pytania i poszukiwać na nie odpowiedzi. Pytać o cel swojego życia, swojego istnienia. Proszę zauważyć, że odeszliśmy od filozofii greckiej, która ukierunkowywała rozwój człowieka. Mówimy o koncepcji integralnego rozwoju człowieka – jeśli coś się pominie – to wszystko legnie w gruzach. Doskonałym przykładem integralnego rozwoju jest osoba prof. Leszka Kołakowskiego. Ten marksista, agnostyk, ale jednocześnie człowiek wrażliwy na prawdę i drugiego człowieka, w pewnym momencie swojego życia musiał wyjechać z Polski. Jego wyjazd z tego środowiska kłamstwa stał się błogosławioną winą. Dla niego, ale także dla nas wszystkich, bo zobaczyliśmy proces jego poszukiwań. Wiele z jego książek, a szczególnie ostatni jego wywiad rzeka, który ukazał się w Znaku „Czas ciekawy, czas niespokojny" to świadectwo człowieka, który szukał. Pokazuje pokorę umysłu człowieka, który staje przed wielką tajemnicą. Każdy z nas staje przed taką tajemnicą w różnych sprawach. Kołakowski znalazł Boga jeszcze za życia – zgodnie z tym co mówił św. Augustyn: „szukając ciebie nie wiedziałem, że już cię znalazłem". To jest to. Każdy z nas musi zdobywać się na poszukiwanie. A Europa odchodzi od tego. Nie chce szukać sensu swego istnienia. Więcej, nie chce pomagać ludziom w znalezieniu szans na pełny, duchowy, oparty o bezpieczną etykę rozwój.
Odchodzi też od zasad moralności.
Niestety tak. Taki Fukuyama obwieszcza na przykład koniec człowieczeństwa. Mówi, że nie da się wrócić do prawa natury. Ale to nie tak. Przecież człowiek nie może wyczerpać się w doczesności. Musi sięgać nieskończoności, transcendencji. Jeśli nie będzie tego robił będzie karłowaciał. Europa się z tym nie liczy - odchodzi od korzeni chrześcijańskich. Ale to jest odchodzenie od prawdy o własnej tożsamości. Możemy poprawiać kulturę grecką i rzymską, ale nie odcinajmy swoich korzeni. Nie patrzymy ślepo na materializm, który ma jedynie 200 lat i już wiele zamierzonych tragedii, a nie tylko pomyłek, na swoim koncie.
Może jakimś sygnałem dla Europy, by się opamiętała będzie papież Franciszek?
Miejmy nadzieję, zwłaszcza, że on ma całkiem inne patrzenie na Kościół niż my tu w Europie. Na tego papieża – jak widać - czekał cały świat – nie tylko katolicy. A to dowód na to, że człowiek jest lepszy niż myślimy. Świat chce obecności papieża, by móc konfrontować się z tym co on mówi. Często jesteśmy nieposłuszni jego słowom, ale chcemy go słyszeć.
A ten papież mówi bardzo twardo...
Powie jeszcze bardziej. I wtedy dopiero zobaczymy jacy jesteśmy. Będzie w pewnym momencie dla części ludzi niewygodny. Innym pokaże właściwą drogę. I przysłuży się światu.
A Kościołowi w Polsce?
Kościołowi w Polsce też. Nasz Kościół nigdy nie był antypapieski, mimo mocnej niekiedy propagandy antyklerykalnej. Nie mieliśmy żadnych trudności w przyjęciu Benedykta XVI – człowieka pochodzącego z Niemiec. Przyjęliśmy z wiarą i radością też tego papieża, i będziemy słuchać tego, co powie, i to realizować.