Bereś: Chmielewska zasłużyła na order za uczenie Polaków uśmiechu
Dziennikarz, autor książek, członek kapituły nagrody Wielkiego Kalibru dla powieści sensacyjnych i kryminalnych, a także członek Stowarzyszenie Miłośników Kryminału i Powieści Sensacyjnej "Trup w szafie" Witold Bereś o zmarłej w poniedziałek pisarce Joannie Chmielewskiej:
"Joanna Chmielewska była niezwykle radosną, dowcipną kobietą, autorką książek, na których Polacy uczyli się powieści kryminalnej. Ale przede wszystkim, i to jest chyba ważniejsze, przez 50 lat uczyła Polaków poczucia humoru. Jej książki były jakby wyjęte z kontekstu politycznego, bohaterowie może nawet czasem byli lekko niewiarygodni, bo podróżowali swobodnie po świecie, ale byli przede wszystkim bardzo uśmiechnięci. Znana z wielu jej powieści postać przystojnego i inteligentnego funkcjonariusza MO to była gra konwencją, powieść sensacyjna musi mieć bohaterów stojących po stronie prawa. To nie przeszkadzało, nie była to gloryfikacja tępych pałkarzy biegających po ulicach i bijących studentów.
Powieści Chmielewskiej to był świeży oddech w strupieszałej atmosferze ponurej polskiej prozy drugiej połowy XX wieku. W tamtych latach nie było innych powieści komercyjnych, pop-powieści, tylko to, co pisała Chmielewska. To niezwykłe, że jej się udało w trudnych czasach stworzyć powieści, które były hitami na całym świecie, w ZSRR ciągle jest ona jedną z najpopularniejszych pisarek z ogromną liczbą tłumaczeń, z nakładami dużo większymi niż w Polsce.
Powieści Chmielewskiej są ponadczasowe, można je czytać po dziś dzień. Udało jej się uciec z pętli propagandy i ideologii czasów PRL-u, stworzyć literaturę optymizmu i uśmiechu. To wielkie osiągnięcie. Chmielewska była nie tylko kobietą dowcipną i radosną, ale miała także wrażliwość na drugiego człowieka. Mamy coraz więcej fantastycznych polskich powieści kryminalnych, z każdym rokiem więcej, ale muszę powiedzieć, że nie tylko w kryminałach, ale w ogóle w polskiej literaturze brakuje mi takiego radosnego uśmiechu Chmielewskiej.