- Niestety w dzisiejszych czasach nie ma godnych następców. Nauczył mnie, że polityka musi służyć obywatelom i łączyć a nie dzielić. Poznaliśmy się w czasie przygotowań do okrągłego stołu. Byłem rolnikiem z wyspy Wolin, który zjawił się w Warszawie i wciągnęła go wielka polityka. Przy okrągłym stole wydawało się, że ówczesna władza jest gotowa zaakceptować reaktywację „Solidarności” pracowniczej ale niekoniecznie rolniczej.

Ja reprezentowałem to drugie środowisko i bałem się, że opozycja solidarnościowa odpuści związek rolników. Ale Tadeusz Mazowiecki uważał, że muszą powstać obie solidarności. Wtedy wzbudził mój wielki szacunek. Przy okrągłym stole siedzieliśmy obaj przy stoliku pluralizmu związkowego. Ja miałem wówczas proces za kierowanie strajkiem w szczecińskim porcie, a więc z jednego dnia jeździłem do Warszawy na obrady okrągłego stołu, a innego na przesłuchania. Pewnego dnia samolot się spóźnił i nie dojechałem na obrady naszego stolika, a Mazowiecki nie chciał rozpocząć spotkania, dopóki nie wyjaśni się dlaczego mnie nie ma. Bał się po prostu, że zostałem aresztowany. On też przekonał mnie żebym wszedł do jego rządu, chociaż ministerstwo rolnictwa przypadło w udziale politykowi ZSL. Często w weekendy wyjeżdżaliśmy w teren. Premier prosił, żebym mu towarzyszył i i mówił: weź Jolę ze sobą, żeby małżeństwo było razem.

W kampanii prezydenckiej moje środowisko Solidarności Rolników Indywidualnych stanęło po stronie Wałęsy, a ja po stronie Mazowieckiego. Nie wyobrażałem sobie, żeby nie poprzeć premiera. Brałem udział w jego kampanii, a Szczecin był jedynym miastem, w którym Mazowiecki wygrał wybory prezydenckie.

Gdy powstawał rząd Jana Olszewskiego, rozmawiałem z Mazowieckim, wówczas szefem Unii Demokratycznej o stworzeniu wielkiej koalicji. Byliśmy od tego o krok, chociaż Mazowiecki nie był zakochany w Olszewskim. Niestety ze strony Olszewskiego nie było woli do stworzenia takiej koalicji. Szkoda, bo scenariusz polityczny mógł się inaczej rozwinąć gdyby rząd Olszewskiego przetrwał. W dzisiejszej rzeczywistości nie ma już polityków takiego formatu jak Tadeusz Mazowiecki. Smutna jest jego śmierć i smutne to, że tak wielkie postacie odchodzą. Ale to co ja wspominam było wielkie i piękne.