Reklama

Zamiast zmiany przetasowanie kart

Na rekonstrukcji skorzysta Jan K. Bielecki – mówi Wiktorowi Ferfeckiemu były minister sprawiedliwości.

Aktualizacja: 20.11.2013 22:00 Publikacja: 20.11.2013 19:29

Jarosław Gowin

Jarosław Gowin

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński Robert Gardziński

Rz: Jest pan zaskoczony rekonstrukcją?

Jarosław Gowin:

Jeśli jestem czymś zaskoczony, to niewielką skalą zmian. Po ostatnich wypowiedziach premiera i kłopotach związanych choćby ze sprawą Sławomira Nowaka, spodziewałem się głębszej rekonstrukcji.

Wymiana sześciu ministrów to nie są głębokie zmiany?

Uznałbym je za głębokie, gdyby były związane z nowym programem. Tymczasem nie usłyszeliśmy o nim ani słowa. Nie ma też żadnego resortu, co do którego wymiana ministra byłaby zaskoczeniem. Można się zastanawiać nad oceną nowych ministrów. Są zmiany na lepsze, są zmiany na gorsze. Rekonstrukcja to jednak raczej przetasowanie kart niż nowa jakość.

Reklama
Reklama

Jakie zmiany musiałyby nastąpić, by powiedział pan o nowej jakości?

Musiałaby się wziąć z połączenia nowego programu, silnych indywidualności i zmian strukturalnych. Spodziewałem się, że premier zlikwiduje sztuczne twory, jakim są ministerstwa Sportu i Administracji, połączy szkolnictwo wyższe i naukę, a w zamian powoła ministerstwo energetyki. Tymczasem zmiany mają charakter makijażu i często były podejmowane w ostatniej chwili. Zarówno w kwestiach personalnych, jak było z ministrem Szczurkiem, jak i strukturalnych. Włączenie Ministerstwa Infrastruktury do resortu wicepremier Bieńkowskiej podyktowane było nieoczekiwaną dymisją Sławomira Nowaka.

Kandydatura Szczurka pojawiła się w ostatniej chwili?

W środowisku finansistów składano propozycję wielu osobom, jednak odmawiały.

Skąd się wzięła kandydatura Szczurka?

Zarówno on, jak i minister Maciej Grabowski są ze stajni Jana Krzysztofa Bieleckiego. Tak naprawdę sens polityczny tej rekonstrukcji to wzmocnienie szarej eminencji rządu, jaką jest były premier.

Reklama
Reklama

Jaki jest klucz polityczny innych nominacji?

Nominacja Andrzeja Biernata na ministra sportu jest oczywistą spłatą długu zaciągniętego przez Tuska w środowisku tzw. spółdzielni, która szczególnie zasłużyła się w zwalczaniu Grzegorza Schetyny. Pozostałe osoby są raczej z klucza ekspercko-wizerunkowego, bo z całą pewnością prof. Lena Kolarska-Bobińska czy Rafał Trzaskowski nie reprezentują żadnych środowisk wewnątrz PO.

Dlaczego z rządem pożegnał się Michał Boni?

Od dłuższego czasu sygnalizował, że chciałby wystartować do europarlamentu. Oczekiwania Boniego i Tuska się spotkały, bo premier chciał osiągnąć efekt skali, wymieniając jak największą grupę ministrów.

Po raz kolejny premier postawił na osobę, która w PO pojawiła się niedawno. W 2011 r. ministrem zdrowia mianował Bartosza Arłukowicza, tym razem Ministerstwo Edukacji Narodowej powierzył Joannie Kluzik-Rostkowskiej.

Z jednej strony stara się utrącać silne indywidualności, z drugiej stawia na tych, którzy niedawno przyszli do PO i nie mają autonomicznej pozycji. W przypadku Joanny Kluzik-Rostkowskiej w grę wchodzą dwa dodatkowe czynniki. Po pierwsze, Tusk chciał zachować dotychczasową liczbę kobiet w rządzie, po drugie, PO skręca w lewo. Kluzik-Rostkowska będzie kierowała edukację jeszcze bardziej na lewo niż Krystyna Szumilas.

Reklama
Reklama

W jakim stopniu zmiany mają uzasadnienie merytoryczne?

Na pewno Lena Kolarska- -Bobińska będzie lepszym ministrem nauki niż Barbara Kudrycka. Rafał Trzaskowski jest wybitnym ekspertem od spraw unijnych i czas pokaże, czy ma kompetencje do reformowania administracji. Zastąpienie Marcina Korolca Maciejem Grabowskim uważam za fatalne.

Która zmiana jest najlepsza?

Awans Elżbiety Bieńkowskiej. Nie tylko pod względem personalnym, ale też strukturalnym. Minister rozwoju regionalnego powinien mieć rangę wicepremiera. Tyle że w ostatniej chwili premier, by rozwiązać kłopot dymisji ministra Nowaka, podrzucił jej kukułcze jajo, czyli dodatkowy resort.

Ma pan wrażenie, że premier spieszył się z rekonstrukcją? Niektóre decyzje zapadały w ostatniej chwili?

Reklama
Reklama

Mówił o niej od lutego, dlatego nie uważam, by tempo było szybkie. W końcu musiał się zdecydować, bo notowania PO idą systematycznie w dół. W całej partii było oczekiwanie na nowy początek. Rozmawiałem dzisiaj jednak z byłymi kolegami z Klubu PO i przeważa rozczarowanie. Nikt nie ma poczucia, że rekonstrukcja da Platformie nowy oddech.

Wydarzenia
Poznaliśmy nazwiska laureatów konkursu T-Mobile Voice Impact Award!
Wydarzenia
Totalizator Sportowy ma już 70 lat i nie zwalnia tempa
Polityka
Andrij Parubij: Nie wierzę w umowy z Władimirem Putinem
Materiał Promocyjny
Ubezpieczenie domu szyte na miarę – co warto do niego dodać?
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama