Gomułka: To nie jest spójny program dla Polski

Poprawę poziomu życia za pieniądze Brukseli mają szansę odczuć właściwie tylko rolnicy – mówi główny ekonomista Business Centre Club prof. Stanisław Gomułka.

Publikacja: 24.11.2013 22:00

prof. Stanisław Gomułka

prof. Stanisław Gomułka

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Jak ekonomista ocenia sobotnie wystąpienie premiera?

Jestem rozczarowany, bo premier mówił  przede wszystkim o obietnicach świetlanej przyszłości.  Przypominał Donalda Tuska, który sześć  lat temu mówił o Irlandii w Polsce i 7-proc. tempie wzrostu gospodarki. Po raz kolejny pokazał, że dla niego liczą się przede wszystkim  tzw. dobre emocje i pozytywne wrażenia, a nie rzetelna analiza problemów i wewnętrznie spójny program radzenia sobie z tymi problemami.

Rozczarował brak konkretów?

Tak, ale nie tylko. Zaskoczyła mnie  także generalna ocena premiera, że przez ostatnie 23 lata budowaliśmy fundamenty cywilizacyjnie zaawansowanej Polski, ale nie przełożyło się to na wzrost dobrobytu milionów Polaków. Takie przełożenie ma nastąpić w najbliższych latach. To jest sprzeczne z faktami. Poziom PKB i konsumpcji na mieszkańca wzrósł z około 30 proc. poziomu w Europie Zachodniej w 1989 r. do około 50 proc. teraz.

W ocenie mojej i wielu  ekonomistów  mamy ryzyko inne, mianowicie że w kolejnych latach będziemy mieć niższe niż dotąd  tempo wzrostu gospodarczego, więc także  niższe tempo wzrostu dobrobytu i niższe tempo doganiania Europy Zachodniej.

Tymczasem premier mówi: wybudowaliśmy, co prawda drogi, ale ludziom wciąż żyje się źle; teraz dopiero wchodzimy w okres szczęśliwości. Mówiąc tak, premier przyklasnął  dość rozpowszechnionemu przekonaniu, że poziom życia w Polsce wciąż jest tak samo niski jak 20 lat temu. Mówił: ja was rozumiem, macie rację, nie jest dobrze, ale  jeśli tylko będę nadal premierem, to już wkrótce będzie dużo lepiej.

To strategia polityczna?

Być może. Ale dla mnie niezrozumiała. Nie jestem pewny, czy tym razem będzie skuteczna. Ostatnie 20 lat przyniosło znaczną poprawę życia ludności w Polsce. Pokazuje to dynamika płac realnych, duży wzrost realnych  rent i emerytur, bardzo duży wzrost liczby samochodów, sporo większa  liczba mieszkań i dużo lepsze ich wyposażenie.

Premier, mówiąc o 400 mld zł, które dostaliśmy z Brukseli na następne siedem lat nie wspomniał przy okazji o tym, że w ostatnich siedmiu latach też dostaliśmy 400 mld zł, a ponadto w ostatnich sześciu latach zadłużyliśmy się o dodatkowe  400 mld zł. To prawda, ludzie w Polsce są w większości  niezadowoleni z obecnego rządu, ale w większości  zauważają, że ich sytuacja materialna nie jest zła. Oczywiście, są obszary nędzy, ciągle zbyt duże,  ale tak jest niemal  w każdym kraju.

Główny przekaz wystąpienia premiera był taki: te 400 mld zł zostanie wydane na przeciętnego Kowalskiego. Czy to jest realne?

Nie jest to możliwe, bo te pieniądze muszą być przeznaczone na konkretne cele modernizacyjne, w szczególności  program spójności ma pochłonąć 80 mld euro. Prawda jest taka, że większość unijnych pieniędzy pójdzie na infrastrukturę, a nie na wzrost płac dla żołnierzy czy nauczycieli. Poprawę poziomu życia za pieniądze Brukseli mają szansę odczuć właściwie tylko rolnicy, którzy otrzymają bezpośrednio ponad 20 mld euro przez siedem lat.

Przyszły minister finansów powiedział, że czas przyspieszenia gospodarki będzie czasem wyższych oszczędności  budżetowych w celu poprawy stanu finansów publicznych. To chyba dobry postulat?

W okresie dobrej koniunktury trzeba oszczędzać i to jest dobre podejście. Problem w tym, że w Polsce nigdy po roku 1990, za rządów żadnego ministra finansów, nie udało się osiągnąć nadwyżki budżetowej. Pytanie więc, czy uda się to Mateuszowi Szczurkowi? Na razie są to tylko nadzieje nowego ministra finansów. Minister Rostowski w swoim pierwszym expose też zapowiadał zmniejszenie relacji długu publicznego do PKB.  Staje się to tym bardziej trudne, że ze strony premiera i rządu  nie ma żadnych pomysłów na to,  jak zmniejszyć wydatki sztywne państwa, które stanowią około trzech czwartych wszystkich wydatków publicznych.

Szczurek zapowiedział gruntowny przegląd wydatków państwa.

To dobrze. Ale  Rostowski przez  ostatnich sześć lat mówił, że co roku  robi systematycznie  przegląd wydatków i jaki mamy tego skutek? Najpierw wypychanie wydatków poza budżet, a potem tak szybki przyrost zadłużenia, że według metodologii unijnej dochodzimy dzisiaj z długiem do konstytucyjnego progu  60 proc. PKB. To jest teraz  tak poważny problem, że za radą, wręcz presją,  ministra Rostowskiego rząd właśnie  zaproponował  parlamentowi ustawę o przejęciu środków  gromadzonych  latami przez 16 milionów obywateli w otwartych funduszach emerytalnych. Tę  ustawę nowy minister popiera.

Padł też postulat sprawiedliwego oskładkowania pracy. Co to może oznaczać?

Zależy, co kto rozumie pod pojęciem sprawiedliwości. Nowy minister finansów na pewno będzie szukał sposobów na powiększenie  dochodów budżetowych i przypuszczam, że tak jak minister Rostowski na tym raczej będzie się koncentrował, nie na zmniejszaniu wydatków.

Usłyszeliśmy też o istotnych zmianach w ordynacji podatkowej.

Wprowadzenie kodeksu podatkowego i listy praw podatnika to od dawna jeden z postulatów BCC. Dobrze, że nowy minister finansów o tym powiedział. W Polsce prawa podatnika nie są respektowane, prawie każdego traktuje się jako potencjalnego przestępcę, co utrudnia życie zwłaszcza przedsiębiorcom. Jednocześnie mamy do czynienia z przestępstwami podatkowymi na  dużą skalę, zwłaszcza jeśli chodzi o VAT. Dlatego potrzebna jest większa koncentracja służb skarbowych właśnie na stosunkowo niewielkich  grupach przestępczych, zamiast zatruwania życie uczciwym podatnikom. Ale tu potrzebna jest duża determinacja rządzących i urzędników. Do tej pory to się nie udało.

Czego zabrakło panu w wystąpieniu premiera?

Przywódca rządu powinien wyraźnie przeanalizować wyzwania gospodarcze, które stoją teraz przed Polską. Od lat mówimy o niskim współczynniku aktywności zawodowej Polaków i dużej emigracji zarobkowej. Drugi problem to niekorzystna prognoza demograficzna, trzeci to niski poziom oszczędności krajowych i inwestycji w relacji do PKB. Kolejny – to wysoka i trwała nierównowaga fiskalna i niebezpiecznie  wysoki dług publiczny.  Mamy też inne problemy: system edukacji niedostosowany do wymogów nowoczesnej gospodarki, nieprzejrzyste prawo podatkowe, nieefektywną administrację, niską jakość rządzenia. Gdyby to było wystąpienie odpowiedzialnego szefa rządu, a nie zabiegającego o popularność szefa partii, to oczekiwałbym zauważenia, że istnieją te wyzwania,  sformułowania celów rządu na kolejne lata dotyczących zmagań z tymi wyzwaniami . wreszcie  wskazania konkretnych sposobów realizacji tych celów. Wówczas byłby to zarys programu gospodarczego. Niestety, niczego takiego nie usłyszałem.

Jak ekonomista ocenia sobotnie wystąpienie premiera?

Jestem rozczarowany, bo premier mówił  przede wszystkim o obietnicach świetlanej przyszłości.  Przypominał Donalda Tuska, który sześć  lat temu mówił o Irlandii w Polsce i 7-proc. tempie wzrostu gospodarki. Po raz kolejny pokazał, że dla niego liczą się przede wszystkim  tzw. dobre emocje i pozytywne wrażenia, a nie rzetelna analiza problemów i wewnętrznie spójny program radzenia sobie z tymi problemami.

Pozostało 93% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!