Jak ekonomista ocenia sobotnie wystąpienie premiera?
Jestem rozczarowany, bo premier mówił przede wszystkim o obietnicach świetlanej przyszłości. Przypominał Donalda Tuska, który sześć lat temu mówił o Irlandii w Polsce i 7-proc. tempie wzrostu gospodarki. Po raz kolejny pokazał, że dla niego liczą się przede wszystkim tzw. dobre emocje i pozytywne wrażenia, a nie rzetelna analiza problemów i wewnętrznie spójny program radzenia sobie z tymi problemami.
Rozczarował brak konkretów?
Tak, ale nie tylko. Zaskoczyła mnie także generalna ocena premiera, że przez ostatnie 23 lata budowaliśmy fundamenty cywilizacyjnie zaawansowanej Polski, ale nie przełożyło się to na wzrost dobrobytu milionów Polaków. Takie przełożenie ma nastąpić w najbliższych latach. To jest sprzeczne z faktami. Poziom PKB i konsumpcji na mieszkańca wzrósł z około 30 proc. poziomu w Europie Zachodniej w 1989 r. do około 50 proc. teraz.
W ocenie mojej i wielu ekonomistów mamy ryzyko inne, mianowicie że w kolejnych latach będziemy mieć niższe niż dotąd tempo wzrostu gospodarczego, więc także niższe tempo wzrostu dobrobytu i niższe tempo doganiania Europy Zachodniej.