Teraz w miejscowości mającej 700 mieszkańców jest już tylko około 50 Polaków. Na mszę świętą, którą odprawia w soboty wieczór rezydujący na stałe w Stambule franciszkanin o. Dariusz Wiśniewski, przychodzi 25-30 osób. Za symbol przemian można uznać śpiew muezina, który zagłuszył ciszę cmentarną w momencie gdy przy polskich grobach był dziś prezydent Bronisław Komorowski.
Miejscowi Polacy żyją z turystyki, prowadzą restauracje i pensjonaty, odwiedzane chętnie w weekendy przez zmęczonych wielkim miastem bogatych stambulczyków. Gdy nie ma korków, z centrum 14-milionowej metropolii mogą w tę sielankową okolice dotrzeć w ciągu godziny.
Wójtem Polonezköy jest na razie Polak Antoni Wilkoszewski. Ale miejscowi spodziewają się, że niedługo władzę przejmą Turcy. Obawiali się też o los kościoła i cmentarza, które są na ziemi należącej do gminy, ale wszystko wskazuje na to, że pozostałości polskiej historii nie są już zagrożone.