Dzięki „Wprost” już nie nagrywają

ABW i prokuratura działają nerwowo i po omacku – mówi dziennikarz śledczy Piotr Nisztor Jackowi Nizinkiewiczowi.

Publikacja: 26.06.2014 02:00

Dzięki „Wprost” już nie nagrywają

Foto: Fotorzepa, Dominik Pisarek Dominik Pisarek

Rz: Kto stoi za grupą przestępczą, która zaatakowała rząd?

Piotr Nisztor, dziennikarz śledczy, współautor tekstów ?o aferze taśmowej we „Wprost":

Na pewno nie ja oraz dziennikarze tygodnika „Wprost", jak niektórzy sugerują (śmiech). Ale mówiąc poważnie, mam nadzieję, że organy ścigania, mimo kolejnych ostatnio kompromitacji, ustalą tym razem, kto nagrywał najważniejsze osoby w państwie. Mam jednak wątpliwości, czy służbom i prokuraturze w pierwszej kolejności chodzi o namierzenie tych osób i dobro państwa. Sądzę bowiem, że priorytetem jest przejęcie legendarnej już „audioteki".

Zna pan ludzi, którzy nagrywali?

Nie wiem, kto i w jakich okolicznościach dokonywał tych nagrań. Nie znam Łukasza N., który został zatrzymany i któremu postawiono zarzuty. Podobnie jak nie znam osób, które w doniesieniach medialnych są określane jako gang kelnerów.

Polityków nagrywał zatrzymany biznesmen Marek F.?

Zatrzymanie F. to dla mnie duże zaskoczenie. Podejrzewam, że działania te są związane z faktem, że w ostatnim czasie często kontaktowałem się z nim w związku z przygotowywanym dla „Pulsu Biznesu" artykułem na temat Składów Węgla. Materiał ten ukazał się zresztą na łamach gazety w poniedziałek. Jeśli prokuratura i ABW mają wątpliwości, to niech to sobie sprawdzą. Widać, że śledczy działają nerwowo i po omacku. Tyle że za jakiś czas – jak opadną emocje – ci, którzy podejmowali te decyzje, będą musieli się mocno z nich tłumaczyć.

Sam spodziewa się pan zatrzymania?

A niby dlaczego miałbym zostać zatrzymany? Wszystkie moje działania były zgodne z prawem. Pracę dziennikarza śledczego wykonuję profesjonalnie i rzetelnie od wielu lat. Bardzo bym się zdziwił, gdyby organa demokratycznego kraju, jakim jest Polska, wykonały sugerowane przez pana ruchy w moim kierunku. Nie mam nic na sumieniu. Nie widzę natomiast problemu, żeby na wezwanie prokuratury stawić się i powiedzieć to, co będę mógł, a co nie będzie naruszało tajemnicy dziennikarskiej.

Podobno po zatrzymaniu Łukasza N. wynajął pan adwokata?

Zgadza się. Analizuje on m.in. kłamliwe i nieprawdziwe informacje na mój temat pojawiające się w mediach. Nie pozwolę, aby szargano moje nazwisko. Niektóre osoby rozpowszechniające te nieprawdziwe doniesienia otrzymają pozwy sądowe.

Czyli pan nie namawiał do zakładania tych podsłuchów, nie stoi pan za nagraniami?

Żartuje pan? Tego typu zarzuty są absurdalne i nie mają nic wspólnego z rzeczywistością.

Wydawca „Wprost" w niedzielę napisał, że źródłem nagrań jest biznesmen. Czy to prawda? Czy ujawnił pan komukolwiek, skąd pochodzą taśmy?

Nie będę wypowiadał się w żaden sposób na temat źródła.

Od kiedy miał pan nagrania?

Nie mogę odpowiedzieć na to pytanie. Organy ścigania, które pracują nad sprawą tzw. podsłuchów, analizują wszelkie informacje pojawiające się także w mediach. A podanie daty, kiedy doszło do przekazania mi nagrań, mogłoby naprowadzić śledczych na jakieś tropy. Jeszcze raz podkreślę: ochrona informatora jest rzeczą świętą.

Zna pan intencje informatora, który przekazał materiały?

Nie chcę brać udziału w podgrzewaniu atmosfery spekulacjami. Tym bardziej że to, co słyszałem, traktuję jak teorie spiskowe ocierające się o absurdalność. Jak opadnie kurz i fakty zaczną być analizowane i oceniane nie przez pryzmat emocji, to będzie można usiąść do rzetelnej dyskusji i porozmawiać na ten temat.

Znam wiele osób, ale czy to jest przestępstwo? Nie popadajmy w paranoję

Dlaczego te nagrania wypływają po tylu miesiącach od czasu, kiedy ich dokonano?

Nie można mówić o dobrym momencie wypłynięcia tego typu materiałów. Gdyby wypłynęły rok temu, pół roku temu czy za pół roku, to zawsze pojawiłyby się opinie, że czas nie jest przypadkowy. Proszę jednak pamiętać o bardzo ważnej kwestii. Ujawnienie tych taśm przez tygodnik „Wprost" doprowadziło do zaprzestania procederu nagrywania najważniejszych osób w państwie. Gdyby nie publikacja, wówczas rozmowy ministrów, posłów i wpływowych biznesmenów w dalszym ciągu byłyby rejestrowane.

„Wprost" miało półtora dnia na odsłuchanie nagrań ?i obrobienie materiału. Dlaczego zdecydowało się ?na publikację w tak krótkim czasie?

To pytanie do redaktora naczelnego „Wprost".

Czy są nagrania rozmowy Jana Kulczyka z prezesem NIK Krzysztofem Kwiatkowskim?

Słyszałem o nagraniu tego spotkania, ale go nie mam. Jeśli wejdę w jego posiadanie, wówczas, jeśli będzie to leżało w interesie społecznym, z wyłączeniem informacji wrażliwych, zostanie pewnie opublikowane.

Czy słyszał pan nagrania wicepremier Elżbiety Bieńkowskiej z Pawłem Wojtunikiem, szefem CBA?

Wszystkie nagrania, które były w moim posiadaniu, zostały opublikowane.

Ile redakcji, przed „Wprost", dostało propozycję opublikowania taśm?

Nie chcę się na ten temat wypowiadać. Jestem dziennikarzem śledczym, obecnie freelancerem, i normalne jest, że publikuję nie tylko w jednym medium. Nie szukałbym w tym sensacji. Raczej zastanawiałbym się nad treścią nagrań.

Premier nie widzi powodów do dymisji i nagłych działań.

Moim celem przy publikacji nagrań nie była dymisja rządu Donalda Tuska. Polityka to jest zupełnie inna kwestia. Opublikowałem to, żeby pokazać patologię i chore mechanizmy funkcjonujące ?w tym kraju. Teraz chciałbym, żeby zostały podjęte merytoryczne decyzje, które pozwolą zapobiec w przyszłości podobnym sytuacjom i tym samym zwiększyć bezpieczeństwo państwa. Zostało ono ewidentnie nadszarpnięte i to nie z winy dziennikarzy tygodnika „Wprost", tylko osób, które bardzo niekompetentnie chroniły państwo przed różnego rodzaju niebezpieczeństwami.

Czy tych nagrań jest więcej, niż ujawniono dotychczas?

Mogę przypuszczać, że tak. Od ponad dziesięciu lat pracuję w branży dziennikarskiej, a dzisiaj niektórzy koledzy czy koleżanki próbują pokazywać mnie jako osobę, która zajmuje się tylko ujawnianiem taśm. Jeszcze raz powtórzę, to nie jest wina dziennikarzy, że publikują takie nagrania. Problemem jest to, że najważniejsze osoby prowadziły takie a nie inne rozmowy i jeszcze do tego dały się nagrać.

Jak Polacy powinni odczytywać nagrania?

Nagrane rozmowy odbiegają od wizerunku prezentowanego na zewnątrz. Te stwierdzenia jednoznacznie pokazują, że Polska jest zagrożona. Rząd przekonuje nas, że jesteśmy bezpieczni, jeśli chodzi o działania na Wschodzie, bo gramy razem z Amerykanami, którzy są dla nas kluczowym wsparciem w zapewnieniu bezpieczeństwa. Okazuje się jednak, że szef polskiej dyplomacji mówi coś zupełnie innego. W kuluarowej rozmowie stwierdza, że sojusz z Amerykanami nie zapewnia nam bezpieczeństwa. Więc proszę mi powiedzieć, czy to ewidentnie nie jest interes społeczny, żeby tego typu informacje zostały ujawnione?

Liczyłem się z atakami na mnie. Jeśli będzie trzeba ponieść konsekwencje tylko dlatego, że wykonywałem rzetelnie swoją pracę, poniosę je. Byłem przekonany, że żyjemy w państwie prawa, w państwie demokratycznym i mam resztki nadziei, że się nie myliłem.

Jeżeli pojawia się pana nazwisko w mediach, to głównie w kontekście innych afer: sopockiej, taśm Piesiewicza, Serafina.

Aferę sopocką opisywałem z kolegą i koleżanką na łamach „Rz". Sprawa do dzisiaj nie jest wyjaśniona. Moją rolą jako dziennikarza jest, aby dochodzić do prawdy. Rzetelnie i profesjonalnie opisywać nieprawidłowości oraz patologie, które występują w tym kraju. Liczę się z tym, że dziś bohaterowie moich artykułów będą się starali mnie zdyskredytować. Traktuję to jako formę zemsty.

Taki proces rozpoczął Marek Sawicki, który wielokrotnie kłamliwie wypowiadał się na mój temat i w najbliższym czasie otrzyma w tej sprawie pismo od mojego prawnika. Jeśli nie przeprosi mnie za te oszczerstwa, pewnie spotkamy się w sądzie. Nie pozwolę, żeby minister rolnictwa opowiadał brednie na mój temat, w tym insynuował jakieś tajemnicze powiązania ze zlikwidowanymi Wojskowymi Służbami Informacyjnymi. Mogę zapewnić pana ministra, że nie dostałem żadnego dyplomu ani innego rodzaju wyróżnienia, bo nie miałem z tymi służbami nic wspólnego.

Każda osoba, która wypowiada się o mnie w sposób nieprzemyślany, który godzi w moje dobro osobiste, będzie musiała ponieść konsekwencje w postaci spotkania w sądzie. Nie dziwi mnie rozgoryczenie niektórych i spodziewałem się frontalnego ataku, ale do wszystkiego należy podchodzić rozsądnie. Jestem transparentną osobą, nie mam sobie nic do zarzucenia, zawsze działałem zgodnie z prawem i posądzanie mnie, że uczestniczyłem w jakimkolwiek nagrywaniu, zorganizowanym czy niezorganizowanym, najważniejszych osób w państwie jest absurdem.

Czy miał pan i ma kontakty z byłymi członkami WSI i przedstawicielami służb obcego wywiadu?

Nie współpracuję i nie współpracowałem z żadnymi służbami. Grono moich informatorów jest bardzo szerokie. Dziennikarz śledczy musi spotykać się ze wszystkimi, którzy mogą mieć wiedzę – od polityków, przez przestępców, a na oficerach służb kończąc. Taka jest moja rola.

Czy zna pan zawieszonego funkcjonariusza BOR Dariusza P. i polityka PiS Maksa Kraczkowskiego i czy mają oni związek ze sprawą nagrań?

To ewidentny przykład wybiórczego traktowania osób, które znam. Ich nazwiska zostały ujawnione tylko dlatego, że pasują niektórym do medialnej koncepcji. Jeszcze raz powtórzę: znam wiele osób, ale czy to jest jakieś przestępstwo? Nie popadajmy w paranoję.

W ilu miejscach były nagrywane rozmowy? Sowa&Przyjaciele, Amber Room i gdzie jeszcze? ?W restauracji Dyspensa również?

Słyszałem, że nagrywano w kilku miejscach w Warszawie.

Czy napisał pan biografię Jana Kulczyka i wziął pieniądze za jej niewydanie?

Tak postawione pytanie jest zupełnie nieuzasadnione, a tego typu sugestie są nieprawdziwe. Od dłuższego czasu zbieram materiał, który będzie podstawą do kilku publikacji książkowych. W najbliższym czasie, na przełomie września i października, ukaże się moja książka „Nietykalni – kulisy polskich prywatyzacji". Obszerny fragment będzie dotyczył właśnie Jana Kulczyka, który brał udział m.in. w prywatyzacji Telekomunikacji Polskiej. Kolejna publikacja dotycząca kulis polskiego biznesu ukaże się, mam nadzieję, w przyszłym roku. Tam również znajdą się nazwiska znanych biznesmenów, m.in. Jana Kulczyka.

Ktoś blokuje pańskie publikacje?

Podkreślę, że przez ostatnie kilka lat przejrzałem setki tysięcy dokumentów, m.in. sądowych, prokuratorskich czy tych znajdujących się w archiwum Ministerstwa Skarbu. Okazało się, że praktycznie jako jedyny dziennikarz w ogóle zainteresowałem się materiałami znajdującymi się w resorcie. Nie dziwię się więc, że od dłuższego czasu jest wywierana na mnie silna presja różnych osób, aby moje książki się nie ukazały.

Książki będą dotyczyć aktywnych polityków?

Nie chcę podawać nazwisk i mieszać się w politykę.

W książce dotyczącej najważniejszych polskich prywatyzacji znajdą się m.in. wyciągi z kont zagranicznych banków w Liechtensteinie ?i Szwajcarii oraz niepublikowane nigdy szokujące dokumenty, które ?w ciągu tych kilku lat udało mi się zdobyć. Będzie to opowieść o grupie polityczno--biznesowej, która, wspierana przez oficerów służb specjalnych, zarabiała krocie na państwowym majątku.

Czy dzisiaj nie żałuje pan upublicznienia taśm?

Nie żałuję. Wykonałem kawał dobrej dziennikarskiej roboty. Mam tylko nadzieję, że wyjaśnione zostaną nie tylko okoliczności powstania nagrań, ale również to, co zostało na nich zarejestrowane.

— rozmawiał Jacek Nizinkiewicz

Rz: Kto stoi za grupą przestępczą, która zaatakowała rząd?

Piotr Nisztor, dziennikarz śledczy, współautor tekstów ?o aferze taśmowej we „Wprost":

Pozostało 99% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!