Podczas spotkania z byłym wiceszefem PGNiG w restauracji "Sowa i Przyjaciele" Sławomir Nowak opowiedział o kulisach wyborów w 2005 roku. Platforma Obywatelska miała wtedy kupić poparcie prof. Zbigniewa Religi w zamian za spłatę długów jego komitetu wyborczego. Według stenogramów opublikowanych przez "Wprost", Nowak miał powiedzieć: "Zdobyliśmy jego długi, żeby się wycofał. Cena była taka. On wtedy poparł Donalda. Za to, że zapłaciliśmy ich długi".
"Wprost" postanowił sprawdzić, czy sytuacja, o której mówił Nowak, rzeczywiście miała miejsce. Decyzję o kandydowaniu profesor Zbigniew Religa ogłosił w kwietniu 2005 r. Religa zaczął wówczas organizować swój komitet, który miał się trzymać z dala od partii politycznych. Pełnomocnikiem komitetu prof. Religi został Jacek Adam Lipiński, działacz Solidarności i dawny współpracownik księdza Jerzego Popiełuszki. Za sprawy finansowe odpowiadał warszawski biznesmen, diler Volkswagena Tadeusz Szewczyk.
Według dokumentów księgowych, do końca lipca 2005 r. Szewczyk wpłacił na konto komitetu 484 tys. zł. Pieniądze pochodziły ze sprzedaży cegiełek. Cegiełki dawały komitetom wyborczym jedyną możliwość nierejestrowanych wpłat pieniężnych. Mimo ogromnych wpływów z cegiełek, komitet profesora Religi ponosił też bardzo duże wydatki.
W pierwszych sondażach prof. Religa w wyścigu o prezydenturę ustępował tylko Lechowi Kaczyńskiemu. W miarę rozkręcania kampanii wyborczej, notowania prof. Religi zaczęły spadać.
Pod koniec sierpnia ze sztabu Religi zaczęły wyciekać do mediów informacje, że kończą się pieniądze. Sam profesor przyznał, że nie ma za co drukować plakatów i kręcić spotów telewizyjnych.Wówczas profesor, jak przyznał w rozmowie z "Wprost" Jarosław Pinkas, zastępca Zbigniewa Religi z Instytutu Kardiologii, zaczął się zastanawiać, czy lepiej nie wycofać się z kampanii. Zanim prof. Religa ogłosił 2 września 2005 r., że wycofuje się z wyborów, popierając kandydata PO, krążyły już pogłoski o jego porozumieniu z Donaldem Tuskiem. Jednak szczegóły porozumienia nigdy nie zostały ujawnione.