W Powstaniu Warszawskim walczył na Starym Mieście w grupie szturmowo-wypadowej porucznika Jerzego Bondorowskiego, ps. Ryszard. 16 sierpnia 1944 r. wraz z innym poetą Zdzisławem Stroińskim został przysypany zwałami gruzu w wysadzonej przez Niemców kamienicy przy ulicy Przejazd.
Tadeusz Gajcy urodził się 8 lutego 1922 r. w Warszawie. Pochodził z biednej, robotniczej rodziny. Jego ojciec był ślusarzem, matka położną. Wiersze pisał od najmłodszych lat, jednak jako 16-latek zniszczył całą swą młodzieńczą twórczość. Zadebiutował tomikiem „Widma" wydanym w podziemiu w maju 1943 r., a jesienią tego roku zrezygnował z pracy magazyniera, by się poświęcić poezji. – Tytułowy poemat „Widma" jest wspaniałym przykładem wizyjnego katastrofizmu. To wizja duchowej, metafizycznej zagłady świata, opowiedziana niezwykłym neobarokowym, często niesłychanie hermetycznym, a równocześnie niesamowicie efektownym językiem poetyckim – mówi Maciej Urbanowski, historyk polskiej literatury. I dodaje: – W jego drugim tomie „Grom powszedni" przeważają za to tony głęboko przeżywanego katolicyzmu.
Gajcy chodził do gimnazjum ojców marianów na Bielanach, jego kolegą z klasy był Wojciech Jaruzelski. Był także ministrantem w kościele Jana Bożego przy ulicy Bonifraterskiej. Na tajnych kompletach poznał Zdzisława Stroińskiego, który wprowadził go do konspiracyjnej Konfederacji Narodu założonej przez działaczy ONR Falanga. Autor „Widm" był redaktorem związanego z Konfederacją miesięcznika literackiego „Sztuka i Naród". – Gajcy w swej poezji bardzo mocno przeżywa dramat ojczyzny. Te doświadczenia opisuje jednak w sposób daleki od stereotypowych, romantycznych, zbanalizowanych ujęć ojczyzny i narodu – twierdzi Urbanowski.
Tadeusz Gajcy miał także inne, często zapomniane dziś oblicze. Napisał groteskowy dramat „Misterium niedzielne", które poeta i krytyk literacki Andrzej Trzebiński ocenił jako „śmiech dziwaczności". To było szydercze spojrzenie na rzeczywistość II RP – groteska połączona z surrealizmem.
– Gajcy został trochę zepchnięty w cień. Przez lata był poetą mniej cenionym niż Baczyński, a wydaje się, że chyba nie całkiem słusznie – zauważa Urbanowski. I wyjaśnia: – Związki poety ze środowiskiem nacjonalistycznym odbijały się na recepcji Gajcego w czasach PRL. Dopiero w 1980 r. wydano całościowy zbiór jego tekstów.