W wybuchu, do którego doszło o godz. 5 rano, ucierpiało także pięć innych osób, uszkodzone zostały szyby i dach w sąsiednich kamienicach oraz zaparkowane w pobliżu samochody. Prokuratura bada, co spowodowało eksplozję.
Strażacy przez wiele godzin pracowali na gruzowisku, by dotrzeć do zasypanych ludzi. Szukali trzech osób: dziennikarki TVP Katowice Brygidy Frosztęgi-Kmiecik, jej męża, reportera TVN Dariusza Kmiecika oraz ich dwuletniego synka. Telefony dziennikarzy przez cały dzień nie odpowiadały.
– Techniki, które zostały zastosowane, nie przyniosły rezultatów – przyznawał po południu komendant główny Państwowej Straży Pożarnej Wiesław Leśniakiewicz, który pojechał do Katowic.
Wieczorem strażacy przeszukują najtrudniej dostępne miejsce. – Tam, gdzie zawaliły się wszystkie stropy – mówił Jeremi Szczygłowski ze straży pożarnej. To najbardziej niebezpieczna część akcji. Z pomocą ciężkiego sprzętu wyciągali drewniane elementy stropów i podłóg z kolejnych kondygnacji. Groziło to zawaleniem reszty budynku. Czytaj więcej na ten temat.
Wcześniej przeszukali gruzowisko na zewnątrz kamienicy oraz od strony jej dziedzińca wewnętrznego.