Rada Bezpieczeństwa ONZ zażądała śledztwa w sprawie śmierci 12 osób w autobusie trafionym odłamkami pocisków w pobliżu położonej w ukraińskich stepach Wołnowachy. Tego samego domagają się OBWE oraz Unia Europejska. NATO wezwało Rosję, by wreszcie przestała pomagać separatystom i wywarła na nich presję, by przerwali walki.

Samochód wpadł we wtorek pod ostrzał katiusz, gdy jadąc do Doniecka, zatrzymał się koło ukraińskiego posterunku. Przez linię frontu cały czas kursują autobusy, korzystając z siedmiu specjalnych dróg. Dowództwo w Kijowie poinformowało, że na ten rejon spadło około 40 rakiet z katiuszy wystrzelonych z północy, z okolic miejscowości Dokuczajewsk zajętej przez separatystów. W pierwszej chwili Rosjanie pochwalili się na forach internetowych „rozbiciem posterunku ukropów" (pogardliwa nazwa Ukraińców), ale wpisy zniknęły, gdy okazało się, że zabitymi są cywile.

Cała sytuacja zaczęła przypominać omyłkowe zestrzelenie przez Rosjan 17 lipca malezyjskiego boeinga. Moskwa natychmiast stwierdziła, że strzelali sami Ukraińcy, wicepremier Dmitrij Rogozin natomiast oskarżył amerykański Departament Stanu o to, że już dzień przed całym wydarzeniem był do niego przygotowany – choć nie powiedział, skąd to wie.

Śmierć cywilów powstrzymała, przynajmniej na razie, trwającą od zeszłego tygodnia eskalację konfliktu. Mimo bowiem formalnego zawieszenia broni w Donbasie bez przerwy dochodziło do strzelanin, w których separatyści używali artylerii (jak pod Wołnowachą), choć powinni ją wycofać w głąb swoich pozycji.

Usztywnienie pozycji Moskwy doprowadziło do zerwania kolejnych rozmów rozejmowych, w których miały brać udział (poza Rosją) Francja, Niemcy i Ukraina. Obecnie jednak strony zaplanowały spotkanie ekspertów na 16 stycznia.

Jednocześnie ukraiński prezydent Petro Poroszenko wezwał Parlament Europejski, by uznał obie „republiki ludowe" (doniecką i ługańską) za organizacje terrorystyczne. Według informacji samego Kijowa większość frakcji w europarlamencie jest temu jednak przeciwna.

Wraz z wezwaniem do Brukseli prezydent zapowiedział przeprowadzenie trzech „fal mobilizacji". Wezwania poborowym zaczną rozsyłać od 20 stycznia aż do czerwca, formując 100-tysięczną rezerwę armii. Jednocześnie z linii frontu powoli są wycofywane ochotnicze bataliony, co jednak wywołuje niezadowolenie wśród ich żołnierzy. W Kijowie demonstrowali niedawno ochotnicy z batalionu Donbas, domagając się powrotu na front.