Reklama

"WSJ": Dlaczego Zachód zapomniał o Powstaniu Warszawskim?

"Czwartek to 75. rocznica heroicznej heroicznego, ale zakończonego zagładą Powstania Warszawskiego przeciwko niemieckiej okupacji w Polsce. Co roku 1 sierpnia, o godzinie 17 Polacy wspominają tę gorzką rocznicę chwilą ciszy" - czytamy w "Wall Street Journal", w artykule prof. Seana McMeekina wykładającego historię Europy w Bard College.

Aktualizacja: 01.08.2019 12:06 Publikacja: 01.08.2019 11:40

"WSJ": Dlaczego Zachód zapomniał o Powstaniu Warszawskim?

Foto: Juliusz Bogdan Deczkowski [Public domain]

arb

Prof. McMeekin przypomina, że po Powstaniu Warszawskim ze starej Warszawy nie pozostało prawie nic. "Męczennicy z Armii Krajowej stracili nie tylko życie, ale i miasto które kochali. Los Warszawy - zredukowanej do gruzu przez mściwego i okrutnego dyktatora, (Adolfa) Hitlera przy milczącej współpracy jego wroga, (Józefa) Stalina - uosabia katastrofę II wojny światowej lepiej niż jakiekolwiek inne wydarzenie".

Prof. McMeekin zastanawia się następnie dlaczego ten fragment europejskiej historii "jest niemal zapomniany na Zachodzie". "Może dlatego, że bitwa o Warszawę nie miała szczęśliwego zakończenia. Porażka Niemiec nie oznaczała wyzwolenia Polaków, ale początek kolejnej, brutalnej okupacji przez komunistów. To nie zgadza się z narracją o II wojnie światowej jako 'dobrej wojnie'" - przekonuje autor artykułu w "Wall Street Journal" dodając, że odbija się to na polityce w Polsce i Europie do dzisiaj.

W artykule czytamy, że wojna zaczęła się 1 września 1939 roku jako wojna o Polskę - Wielka Brytania i Francja wypowiedziały wojnę Niemcom z powodu inwazji III Rzeszy na II RP. "Ale Niemcy nie były jedynym krajem, który zaatakował Polskę w tym miesiącu. Dopiero, gdy sowieccy żołnierze najechali Polskę 17 września, polski rząd stracił ducha i wyjechał do Rumunii. Alianci nie zrobili dosłownie niczego, aby odpowiedzieć na agresję Stalina. Najechał on następnie pięć innych krajów w ciągu kolejnego roku, pozostając jednocześnie neutralnym w toczącej się wojnie - dzięki hipokryzji Aliantów" - pisze prof. McMeekin.

Autor pisze następnie, że po inwazji Niemiec na ZSRR doszło do "cudu PR-owego", i Stalin zmienił się z totalitarnego rzeźnika połykającego małe narody w "Wujaszka Joe", wartościowego sojusznika Aliantów.

"Churchill i Roosevelt tak desperacko chcieli sprawić, by Stalin był szczęśliwy, że wspierali jego kłamstwa o masakrze w Katyniu z 1940 roku" - zaznacza McMeekin.

Reklama
Reklama

"Nie musząc płacić za masakrę w Katyniu, Stalin nie widział potrzeby, by zmienić kurs w kwestii Warszawy. Mimo emitowania apeli zachęcających mieszkańców Warszawy do powstania przeciw Niemcom, siły sowieckie nie ruszyły im z pomocą. Mimo że Armia Czerwona stacjonowała wzdłuż Wisły, na przedpolu Warszawy i mogła interweniować, Stalin z zadowoleniem pozwolił Niemcom wymordować Armię Krajową. Postrzegał polskie siły jako rywali w postwojennej rzeczywistości komunistycznych rządów" - czytamy w artykule.

McMeekin przypomina, że Stalin nie pozwolił alianckim samolotom z pomocą dla walczącego miasta lądować na lotniskach na terenach okupowanych przez ZSRR, a tych powstańców, którzy przeżyli powstanie, Sowieci wywozili do łagrów. "16 przywódców polskiego państwa podziemnego zaproszono do Moskwy na rozmowy w marcu 1945 roku, a następnie postawiono ich przed sądem pod zarzutem kolaborowania z nazistami, mimo bezskutecznych protestów Waszyngtonu i Londynu" - pisze autor.

"Amerykanie i Brytyjczycy zapomnieli o tej historii. Polacy nie. Nie znając historii ludzie Zachodu nigdy nie zrozumieją jak Polacy, którzy przeżyli 45 lat sowieckiej okupacji, widzą świat dziś. Dla Polski II wojna światowa nie skończyła się w 1945 roku paradą i całusami w Paryżu, ale skończyła się ruinami Warszawy, rządzonej przez obcych zdobywców, którzy patrzyli jak miasto płonie. Polakom może być wybaczone, że nie podzielają dzisiejszych zachodnich wartości - zrodzonych w czasie dziesięcioleci pokoju i dobrobytu w związku z poczuciem postkolonialnej winy i modnym dystansowaniem się od państw narodowych".

"Sukces nacjonalistycznego PiS w czasie kryzysu imigracyjnego w 2015 roku nie powinien być niespodzianką dla nikogo, kto zna XX-wieczną historię Polski. Polacy doświadczyli na sobie horrorów, które mogą być ich udziałem po utracie kontroli nad granicami i suwerenności, i przypomina się im o tym każdego 1 sierpnia. Nie jest im śpieszno, by ponownie się na to narazić".

Wydarzenia
Poznaliśmy nazwiska laureatów konkursu T-Mobile Voice Impact Award!
Wydarzenia
Totalizator Sportowy ma już 70 lat i nie zwalnia tempa
Polityka
Andrij Parubij: Nie wierzę w umowy z Władimirem Putinem
Materiał Promocyjny
Ubezpieczenie domu szyte na miarę – co warto do niego dodać?
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Materiał Promocyjny
Jak rozwiązać problem rosnącej góry ubrań
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama