Prof. McMeekin przypomina, że po Powstaniu Warszawskim ze starej Warszawy nie pozostało prawie nic. "Męczennicy z Armii Krajowej stracili nie tylko życie, ale i miasto które kochali. Los Warszawy - zredukowanej do gruzu przez mściwego i okrutnego dyktatora, (Adolfa) Hitlera przy milczącej współpracy jego wroga, (Józefa) Stalina - uosabia katastrofę II wojny światowej lepiej niż jakiekolwiek inne wydarzenie".
Prof. McMeekin zastanawia się następnie dlaczego ten fragment europejskiej historii "jest niemal zapomniany na Zachodzie". "Może dlatego, że bitwa o Warszawę nie miała szczęśliwego zakończenia. Porażka Niemiec nie oznaczała wyzwolenia Polaków, ale początek kolejnej, brutalnej okupacji przez komunistów. To nie zgadza się z narracją o II wojnie światowej jako 'dobrej wojnie'" - przekonuje autor artykułu w "Wall Street Journal" dodając, że odbija się to na polityce w Polsce i Europie do dzisiaj.
W artykule czytamy, że wojna zaczęła się 1 września 1939 roku jako wojna o Polskę - Wielka Brytania i Francja wypowiedziały wojnę Niemcom z powodu inwazji III Rzeszy na II RP. "Ale Niemcy nie były jedynym krajem, który zaatakował Polskę w tym miesiącu. Dopiero, gdy sowieccy żołnierze najechali Polskę 17 września, polski rząd stracił ducha i wyjechał do Rumunii. Alianci nie zrobili dosłownie niczego, aby odpowiedzieć na agresję Stalina. Najechał on następnie pięć innych krajów w ciągu kolejnego roku, pozostając jednocześnie neutralnym w toczącej się wojnie - dzięki hipokryzji Aliantów" - pisze prof. McMeekin.
Autor pisze następnie, że po inwazji Niemiec na ZSRR doszło do "cudu PR-owego", i Stalin zmienił się z totalitarnego rzeźnika połykającego małe narody w "Wujaszka Joe", wartościowego sojusznika Aliantów.
"Churchill i Roosevelt tak desperacko chcieli sprawić, by Stalin był szczęśliwy, że wspierali jego kłamstwa o masakrze w Katyniu z 1940 roku" - zaznacza McMeekin.