Günter Grass nie żyje

W wieku 87 lat zmarł Günter Grass, autor „Blaszanego bębenka”, noblista z 1999 roku.

Aktualizacja: 13.04.2015 14:39 Publikacja: 13.04.2015 14:01

Günter Grass “Świnopas”, 2004 r., litografia numerowana 24/80, wym. 40x53 cm, Gdańska Galeria Güntera Grassa

Foto: materiały prasowe

Polska, która zwłaszcza w czasach PRL, cierpiała na kompleks braku zrozumienia przez świat naszej skomplikowanej historii na świecie, miała w Günterze Grassie nieformalnego ambasadora, choć pisał po niemiecku. Gdy „Dziennik TVP" straszył wizją utraty Ziem Odzyskanych w wyniku działań niemieckich ziomkostw kierowanych przez Hubkę i Czaję, Grass przypominał złożoną, polsko-niemiecką historię Pomorza i Wolnego Miasta Gdańsk, gdzie urodził się w 1927 roku, we Wrzeszczu.

Czytaj także: Huelle o Grassie: Kolega z Gdańska

Czytaj także: Olbrychski wspomina Grassa

Czytaj także: Günter Grass nie żyje

Jego spojrzenie kształtowały doświadczenia rodziców: ojca, niemieckiego kupca oraz matki o kaszubsko-polskich korzeniach. Rodzinna saga, przedstawiona w konwencji realizmu magicznego znalazła wyraz w gdańskiej trylogii. „Blaszany bębenek" z 1959 roku, najsłynniejsza jej część (pozostałe to „Kot i mysz" i „Psie lata"), opisuje dojście do władzy w Gdańsku faszystów i obłęd ideologii nazistów. Historia chłopca Oskara, który protestując przeciwko szaleństwu dorosłych nie chce rosnąć, została zekranizowana przez Volkera Schlöndorffa i zrobiła furorę na świecie. Było coś, nomen-omen magicznego w tym, że na rok przed wybuchem strajku w Stoczni Gdańskiej i powstania Solidarności, film który rozgrywa się w Gdańsku — otrzymał Złotą Palmę w Cannes, a także Oscara.

Przez pryzmat groteskowego kaszubsko-niemiecko-polskiego trójkąta miłosnego światowa widownia poznała historię wybuchu II wojny światowej, a także obronę Poczty Gdańskiej, w której brał udział „jeden z ojców" Oskara — Jan Broński, grany przez Daniela Olbrychskiego.

Ostatnia dekada życia pisarza to seria sensacyjnych wyznań, również w autobiograficznej książce „Przy obieraniu cebuli" (2006). Najbardziej szokujące dotyczyło członkostwa w Waffen SS. Dziennikarskie śledztwo tygodnika „Der Spiegel", oparte na trzech dokumentach wojsk amerykańskich wykazało, że zbyt młody Günter Grass bezskutecznie starał się dostać do służby na łodzi podwodnej. W 1943 roku został za to powołany do Służby Pracy Rzeszy, paramilitarnej organizacji przeznaczonej dla młodzieży. Stamtąd trafił do dywizji pancernej SS Frundsberg. Ranny, trafił do obozu jenieckiego Bad Aibling.

Grass, który całe swoje dorosłe życie związał z socjaldemokratyczną partią SPD i aktywnie wspierał kanclerza Willy Brandta w walce z radykałami, po latach ujawnił że w obozie poznał młodego Josepha Ratzingera, czyli przyszłego papieża Benedykta XVI. Jego wypowiedzi w książce i wywiadach różniły się znacząco. Raz wspominał ze stuprocentową pewnością, że spotkany w obozie Bawarczyk o „fanatycznych, katolickich poglądach" był Ratzingerem, innym razem — podawał to w tonie przypuszczenia.

W Polsce najbardziej zainteresowała wszystkich jego przeszłość dotycząca Waffen SS, choć nie wspominało się, że dywizja, która walczyła m. in. pod Arnhen przeciwko komandosom generała Maczka, miała opinię prowadzącej „czystą wojnę" i nie angażowała się w zbrodnicze działania przeciwko cywilom. PiS, a z początku również Lech Wałęsa, domagali się odebrania Grassowi tytułu Honorowego Obywatela Gdańska. Joachim Fest, biograf Hitlera uznał, że pisarz, który przez długie lata pretendował do roli autorytetu moralnego, zbyt długo skrywał moralnie dwuznaczny rozdział życia. Padały zarzuty o hipokryzję, wsparte przypomnieniem, że 20 lat wcześniej Grass krytykował kanclerza Helmutha Kohla i prezydenta Ronalda Reagana za odwiedziny cmentarza żołnierzy SS.

Bez większego echa przeszedł fakt, że Grass chciał służyć na łodzi podwodnej. To dziwne — tym bardziej, że jedną z jego najważniejszych powieści jest książka „Idąc rakiem" (2002), osnuta wokół zatopienia przez radziecką łódź podwodną niemieckiego statku Wilhelm Gustloff. Panował blisko dwudziestopniowy mróz, utonęło 9 tysięcy niemieckich uciekinierów, w tym 4,5 tysiąca dzieci. Książka ukazała się w 2002 roku, kiedy w Niemczech nasilały się głosy przypominające o niemieckich cywilnych ofiarach wojny — często w oderwaniu od faktu, kto rozpętał wojną totalną.

Grass napisał książkę złożoną, pokazującą, że radykalizm Niemców z okresu II wojny światowej odradza się w postaci współczesnego neonazizmu. Wnuk ofiary katastrofy poznaje jej okoliczności, a potem morduje żydowskiego rówieśnika poznanego w internecie. Adaptację książki w reżyserii Krzysztofa Babickiego wystawił na pokładzie Daru Pomorza Teatr Miejski w Gdynii, skąd wypłynął Wilhelm Gustloff.

W 2012 roku Grass, który poza pisarstwem, parał się także rzeźbą i poezją, opublikował w „Süddeutsche Zeitung" wiersz „Co trzeba powiedzieć". W trosce o życie Irańczyków, apelował o zaprzestanie sprzedaży Izraelowi niemieckich okrętów podwodnych, przenoszących głowice jądrowe. Pisarza krytykowano za naiwność, a Izrael uznał go za persona non grata.

W Polsce Robert Gliński zekranizował w 2005 roku powieść Grassa „Wróżby kumaka". W akcji umiejscowionej w Gdańsku Pisarz zderzył losy wypędzonych: wygnanego z miasta niemieckiego historyka i polskiej konserwatorki zabytków, która musiała uciekać z Wilna. Razem założyli przedsiębiorstwo pogrzebowe Cmentarz Pojednania. Oby Günter Grass znalazł tam godne siebie miejsce.

Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Materiał Promocyjny
Garden Point – Twój klucz do wymarzonego ogrodu
Wydarzenia
Czy Unia Europejska jest gotowa na prezydenturę Trumpa?
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!