Ostatnim aresztowanym był „minister" polityki przemysłowej Krymu Andriej Skrynnik. Rosyjski kontrwywiad, który go złapał w poniedziałek, zarzucił Skrynnikowi pomoc w przejęciu majątku spółdzielni spożywców w Bachczysaraju wartego około 800 tysięcy dolarów. Dzień po ministrze za kratki trafił szef policji podatkowej na półwyspie Nikołaj Koczanow – za próbę wręczenia łapówki oficerowi kontrwywiadu.
Dotychczas na Krymie za kratki trafiło już ośmiu „ministrów" rządu Siergieja Aksjonowa. Niższej rangi urzędników, takich jak Koczanow, nikt nie liczył (z wyjątkiem FSB, która ich wsadza do aresztu).
Plagę korupcji, przemytu i zwykłych kradzieży, która wybuchła po anektowaniu Krymu przez Rosję, władze w Moskwie tłumaczą tym, że „[urzędnicy] pracują, jakby byli nadal na Ukrainie, jednym z najbardziej skorumpowanych państw". Sam „premier" Aksjonow wyjaśnia, że „nie czują ducha czasów". Szef rządu był za ukraińskich rządów drobnym przestępcą o pseudonimie Goblin zajmującym się wymuszeniami od właścicieli płatnych toalet na krymskich plażach.
Obecnie sytuacja na półwyspie jest na tyle poważna, że władze Sewastopola (stanowiącego bazę rosyjskiej Floty Czarnomorskiej i osobną jednostkę administracyjną, niewchodzącą w skład Krymu i rządzoną przez gubernatora) zaczęły ściągać do pracy urzędników wprost z Moskwy. Rosjanie z Rosji mają zająć stanowiska „zastępców ministrów", czyli zastępców szefów poszczególnych wydziałów miejskiej gospodarki, i patrzeć na ręce miejscowym, by nie kradli. Biorąc pod uwagę doświadczenia z samej Moskwy, wiara w uczciwość tamtejszych urzędników wydaje się naiwna.
Totalna katastrofa nastąpiła natomiast w rządzonych przez separatystów rejonach obwodów donieckiego i ługańskiego. W ciągu roku w pierwszym z nich zmieniły się już cztery „gabinety ministrów", w drugim – trzy. W pierwszym od sierpnia aresztowano już ośmiu „ministrów Republiki Ludowej". – Jeszcze latem ubiegłego roku było prościej: po prostu sadzano „na piwnicę", czyli bez podstawy prawnej, bez postawienia zarzutów i bezterminowo. Teraz trzeba wypisywać różne papierki – tłumaczy jeden z nielicznych pozostałych na miejscu politologów Roman Manekin.
– Od początku wydarzeń (od kwietnia 2014 roku) w więzieniu siedzieli już wszyscy szefowie komitetów pierwszego parlamentu [separatystów] i prawie wszyscy ministrowie pierwszego rządu – dodaje. Ostatnim aresztowanym w Doniecku był minister kultury, przed wojną śpiewak miejscowej opery Aleksander Parecki.
Wsadzano do więzienia, ale nie wypuszczano. Wielu zrozpaczonych krewnych jeździło do Moskwy, by stamtąd dostać polecenie uwolnienia zatrzymanego. „Protestujący przeciw aresztom mogą sami wylądować w areszcie jako ukraińscy agenci. Ostatnio tendencja ta się nasiliła" – mówi z kolei moskiewski politolog Aleksiej Makarkin portalowi Gazeta.ru.