Jeden z czołowych przywódców donieckich separatystów Andriej Purgin, wracając z Rosji, został zatrzymany na dawnej granicy ukraińsko-rosyjskiej i przez kilka godzin nie zezwalano mu na wjazd do „donieckiej republiki". W końcu został wpuszczony, ale na przedmieściach Doniecka aresztował go oddział miejscowego „ministerstwa bezpieczeństwa publicznego".
Według wspierającego separatystów rosyjskiego pisarza Eduarda Limonowa Purgin wraz z żoną znalazł się w piwnicy budynku „ministerstwa", gdzie prawdopodobnie był przesłuchiwany. Inni przywódcy separatystów zaprzeczyli temu, twierdząc, że po prostu siedzi w areszcie domowym, ale wciąż pozostaje deputowanym.
Nie jest jasne, dlaczego usunięto go ze stanowiska. Pracownicy „bezpieczeństwa publicznego" zebrali pozostałych deputowanych parlamentu i kazali przegłosować dymisję Purgina, bo „to polecenie z Moskwy". W głosowaniu 70 z 73 deputowanych było za.
Jego następca Denis Puszilin zarzucił koledze, że „dostał się pod wpływy" szefa swojej kancelarii, „co zaowocowało m.in. niepłaceniem deputowanym na czas ich pensji" oraz „składaniem politycznych oświadczeń sprzecznych z linią polityczną naszej republiki". Sam szef kancelarii poszukiwany jest w Doniecku, a z Purgina usiłuje się wydobyć informacje, gdzie go ukrył.
Część rosyjskich nacjonalistycznych działaczy uważa, że w Doniecku „zaczęła się czystka najbardziej ideowych" liderów separatystów. Inni sądzą, że jest to fragment walki różnych rosyjskich służb specjalnych o wpływy w Doniecku, tylko nie wiadomo, kto z miejscowych liderów jest z jakiej służby. Według informacji „Rz" następca szefa parlamentu Denis Puszilin, na stałe mieszkający w Moskwie, bardzo nie chciał wracać do Doniecka i obejmować tam stanowiska. Ustąpił dopiero wobec gróźb.