Sytuacja jest wyjątkowa. Po raz pierwszy dalsze istnienie Unii Europejskiej przestało być pewne. Bardzo osłabiona z powodu Brexitu Wspólnota może w dłuższym okresie nie przeżyć skutków klęski referendum we Włoszech. To głosowanie nie tylko pokazuje, że zadłużona po uszy, trzecia największa gospodarka strefy euro nie jest zdolna do reform, ale też otwiera drogę do przejęcia władzy w Rzymie przez eurosceptyczny, populistyczny Ruch Pięciu Gwiazd najdalej za rok. Na Unię czyha zresztą wcześniej wiele innych śmiertelnych niebezpieczeństw, zaczynając od zwycięstwa Marine Le Pen we francuskich wyborach prezydenckich.
PiS a Europa
W tej sytuacji PiS musi odpowiedzieć na pytanie, które od wielu miesięcy zadają sobie zarówno zachodni dyplomaci, jak i zachodnie media: czy jest częścią wielkiej fali ugrupowań populistyczno-narodowych, które – jak Front Narodowy we Francji, włoski Ruch Pięciu Gwiazd, Partia Niepodległościowa Zjednoczonego Królestwa czy holenderska Partia Wolności – chcą dobić zjednoczoną Europę, czy też przeciwnie, to PiS zepchnął na margines skrajną prawicę w Polsce i w decydującym momencie przyłączy się do ratowania Unii.
Na razie wiele świadczy i o jednym, i o drugim.
Rząd Beaty Szydło wdał się w ostry spór z Komisją Europejską w sprawie Trybunału Konstytucyjnego i, szerzej, przestrzegania zasad demokracji, państwa prawa. Według narracji PiS Bruksela nie ma prawa „ingerować" w kwestie ustrojowe w naszym kraju. Inaczej mówiąc, Unia nie jest wiele więcej niż zintegrowaną strefą wolnego handlu, a nie wspólnotą polityczną łączącą kraje o podobnych wartościach.
Ten sam sposób myślenia odnajdujemy w sporze o imigrantów. Rząd Szydło odmówił przyjęcia nawet kilku uchodźców, choć Polska się do tego zobowiązała przed wygraną PiS. W Warszawie przyjęto więc założenie, że solidarność europejska działa w jednym kierunku, w szczególności gdy chodzi o fundusze strukturalne dla naszego kraju. To wywołało ostry konflikt z krajami południa Europy, z Włochami i Grecją na czele.