Konie ciągną w różne strony

Struktura wzrostu gospodarczego w tym roku ulegnie istotnej zmianie w stosunku do 2015 r. – uważa główny ekonomista banku Citi Handlowy.

Publikacja: 20.01.2016 20:00

Konie ciągną w różne strony

Foto: Fotorzepa/Robert Gardziński

Gdybym miał streścić w jednym zdaniu prognozy na 2016 rok, powiedziałbym, że będzie to okres szybkiego wzrostu konsumpcji i rozczarowujących inwestycji. Innymi słowy, struktura wzrostu ulegnie istotnej zmianie w porównaniu z 2015 r., w którym wydatki konsumentów rosły w umiarkowanym tempie, a inwestycje zaskakująco szybko.

Za taką zmianę będzie odpowiadało kilka czynników. Po pierwsze, za sprawą planowanego programu wsparcia dla rodzin z dziećmi polityka fiskalna stanie się łagodniejsza, i to w warunkach szybkiego rozwoju gospodarki. Uruchomienie programu 500+ oznacza, że proporcjonalnie więcej środków trafi do gospodarstw domowych o niskim dochodzie na głowę, a przy tym zapewne o niewielkiej skłonności do oszczędzania. Dochód do dyspozycji mniej zamożnych rodzin może rosnąć w dwucyfrowym tempie, pozwalając na wyraźne zwiększenie wydatków. Po drugie, w ostatnich latach nastąpiła wyraźna poprawa sytuacji na rynku pracy, co powinno przekładać się pozytywnie na nastroje konsumentów, łagodząc ich obawy przed utratą zatrudnienia. Wreszcie, po trzecie, pogłębiające się spadki cen paliw sprawią, że siła nabywcza dochodów gospodarstw domowych w pierwszej połowie roku będzie wyższa, niż wcześniej sądzono. Jeżeli te tendencje się utrzymają, konsumpcja może pod koniec roku rosnąć w tempie 5 proc. rocznie, w porównaniu z około 3 proc. w 2015 roku.

Inwestycje raczej nie będą w 2016 roku motorem wzrostu. Przede wszystkim spodziewam się wyraźnego wyhamowania inwestycji finansowanych z funduszy unijnych. Przyczyni się do tego cykl wydatkowania środków z UE. Jego szczyt przypadł na 2015 rok, podczas gdy począwszy od 2016 roku możliwe będzie wydatkowanie środków z nowej perspektywy. Poza tym niepewność dotycząca popytu na polskie produkty w związku ze spowolnieniem w Chinach nie zachęca do rozpoczynania nowych inwestycji. Na to nakładają się podwyżki stóp w Stanach Zjednoczonych. Ponadto nie można zapominać, że zmiany w kierownictwie Ministerstwa Skarbu mogą przejściowo opóźnić realizację niektórych projektów inwestycyjnych w państwowych firmach. Składając te wszystkie tendencje w spójny obraz, trudno nie dostrzec, że ten rok powinien być okresem wyraźnie słabszej aktywności inwestycyjnej.

W tej sytuacji wzrost gospodarczy będzie wypadkową dwóch przeciwnych tendencji – poprawy w dziedzinie konsumpcji oraz spowolnienia w sferze inwestycji. Spodziewałbym się, że tempo wzrostu PKB utrzyma się w efekcie na dotychczasowych poziomach, a więc lekko powyżej 3 proc.

Z uwagi na przyzwoite tempo wzrostu gospodarczego oraz słabość złotego wydaje się, że bank centralny nie powinien już być skłonny do dalszych obniżek stóp procentowych. W praktyce jednak droga do ich cięć wcale nie jest zamknięta. Trudno bowiem nie zauważyć, że dzięki spadającym cenom paliw inflacja będzie wracała w kierunku celu NBP znacznie wolniej, niż oczekiwano kilka miesięcy temu. Jeżeli więc Rada Polityki Pieniężnej chciałaby obniżać stopy, to argument za taką decyzją jest łatwy do znalezienia.

Pozostaje więc pytanie, czy RPP będzie chciała iść tą drogą i skorzystać z pojawiającego się pretekstu do redukcji stóp. Ponieważ w styczniu i lutym zmianie ulega niemal cały skład tego gremium, o preferencjach władz monetarnych wiemy znacznie mniej, niż chcielibyśmy przyznać. Dotychczasowe wypowiedzi nowych członków RPP wskazują na ich ostrożność, ale moim zdaniem przy niskiej inflacji obniżek nie można zupełnie wykluczyć. Co istotniejsze, do menu potencjalnych narzędzi banku centralnego wchodzą niekonwencjonalne rozwiązania, w tym na przykład możliwość mniejszego niż dotychczas absorbowania przez NBP nadpłynności w sektorze banków komercyjnych. Gdyby rzeczywiście do tego doszło, polityka pieniężna w Polsce zostałaby złagodzona nawet bez formalnych redukcji stóp procentowych.

Podsumowując, najciekawszym zjawiskiem w tym roku może być właśnie łagodzenie polityki gospodarczej – zarówno fiskalnej, jak i pieniężnej – w momencie, gdy gospodarka rośnie w szybkim tempie. Jeżeli strefa euro w tym czasie z jakichś powodów spowolni, będzie to dobra decyzja, stabilizująca wzrost polskiej gospodarki. Tak przynajmniej będziemy ją oceniali po fakcie. Biorąc jednak pod uwagę tylko uwarunkowania krajowe, należy uznać, że łagodzenie polityki gospodarczej może niebezpiecznie rozgrzać popyt krajowy. Odwrócenie tego trendu byłoby wówczas już zdecydowanie mniej przyjemne.

- Publikacja jest częścią projektu „Konkurs na Najlepszych Analityków Makroekonomicznych". Przedstawione w artykule opinie są wyrazem osobistych poglądów autorów i nie powinny być interpretowane w żaden inny sposób.

Gdybym miał streścić w jednym zdaniu prognozy na 2016 rok, powiedziałbym, że będzie to okres szybkiego wzrostu konsumpcji i rozczarowujących inwestycji. Innymi słowy, struktura wzrostu ulegnie istotnej zmianie w porównaniu z 2015 r., w którym wydatki konsumentów rosły w umiarkowanym tempie, a inwestycje zaskakująco szybko.

Za taką zmianę będzie odpowiadało kilka czynników. Po pierwsze, za sprawą planowanego programu wsparcia dla rodzin z dziećmi polityka fiskalna stanie się łagodniejsza, i to w warunkach szybkiego rozwoju gospodarki. Uruchomienie programu 500+ oznacza, że proporcjonalnie więcej środków trafi do gospodarstw domowych o niskim dochodzie na głowę, a przy tym zapewne o niewielkiej skłonności do oszczędzania. Dochód do dyspozycji mniej zamożnych rodzin może rosnąć w dwucyfrowym tempie, pozwalając na wyraźne zwiększenie wydatków. Po drugie, w ostatnich latach nastąpiła wyraźna poprawa sytuacji na rynku pracy, co powinno przekładać się pozytywnie na nastroje konsumentów, łagodząc ich obawy przed utratą zatrudnienia. Wreszcie, po trzecie, pogłębiające się spadki cen paliw sprawią, że siła nabywcza dochodów gospodarstw domowych w pierwszej połowie roku będzie wyższa, niż wcześniej sądzono. Jeżeli te tendencje się utrzymają, konsumpcja może pod koniec roku rosnąć w tempie 5 proc. rocznie, w porównaniu z około 3 proc. w 2015 roku.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Materiał partnera
Najważniejsza jest idea demokracji. Także dla gospodarki
Wydarzenia Gospodarcze
Polacy szczęśliwsi – nie tylko na swoim
Materiał partnera
Dezinformacja łatwo zmienia cel
Materiał partnera
Miasta idą w kierunku inteligentnego zarządzania
Materiał partnera
Ciągle szukamy nowych rozwiązań
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?