Oczekiwania się potwierdziły. To amerykańskie dane o inflacji miały mieć w środę kluczowy wpływ na rynek walutowy i złotego, i faktycznie miały. Nasza waluta w ostatnich dniach, pokazywała dużą siłę. Odczyty z USA okazał się jednak pretekstem do korekty tego ruchu.
Inflacja w USA namieszała na rynkach walut
Co prawda już rano widzieliśmy osłabienie naszej waluty, ale wtedy było ono jeszcze niewielkie. Prawdziwe problemy zaczęły się później. Odczyt inflacji w USA wypadł powyżej oczekiwań. To odsuwa w czasie perspektywę obniżek stóp procentowych w USA, a tym samym był to także pretekst do umocnienia dolara na globalnym rynku.
- Dane zdecydowanie nie ugruntują w Fed przekonania, że niebawem będzie można bezpiecznie przystąpić do obniżek stóp procentowych pozostających od lipca ubiegłego roku w najwyższym od przeszło dwóch dekad przedziale 5,25-5,50 proc. Miesięczne skoki cen są w tym roku dwa razy silniejsze niż wzrosty cen, przy których osiągany jest cel inflacyjny. W takich warunkach furtka do obniżek coraz wyraźniej się zamyka - wskazuje Bartosz Sawicki, analityk firmy Cinkciarz.pl
Czytaj więcej
Wzrost cen w USA przyspieszył w marcu do 3,5 proc. r/r, z 3,2 proc. w lutym, czym negatywnie zaskoczył inwestorów. Może to przesunąć pierwszą obniżkę stóp procentowych Fedu z czerwca na lipiec lub nawet na wrzesień.
Presja na złotego
Mocniejszy dolar to słabszy złoty. Po południu nasza waluta traciła wobec dolara nawet ponad 1 proc. i ten był wyceniany na 3,96 zł. Złoty stabilnie natomiast zachowywał się w stosunku do euro. W tym układzie tracił jedynie 0,1 proc. i euro po południu kosztowało 4,26 zł.