W 2013 r. do sądów wpłynie 16 mln spraw, czyli aż o 2 mln więcej niż rok wcześniej – szacuje „Rz". To przyrost czterokrotnie szybszy niż w poprzednich latach.
– To efekt kryzysu – ocenia dr Janusz Pawelczyk, karnista z Uniwersytetu Śląskiego. Pojawiła się np. nowa kategoria spraw o budowę dróg. Po zaległe faktury idą do sądów wszyscy: od dostawców żwiru po wykonawców. Zamiast jednej sprawy, mamy więc kilka pozwów i procesów.
– Kiedyś przedsiębiorcy, którzy ze sobą współpracowali, rzadko szli do sądu, np. o zapłatę zaległych odsetek czy faktur. Dogadywali się po prostu na kolejne terminy, bo byli bardziej zainteresowani podpisywaniem następnych umów niż składaniem pozwów – mówi sędzia Jerzy Pakosiński z Sądu Rejonowego w Jarosławiu.
Powodów tej lawiny pozwów jest jednak więcej i należy do nich również e-sąd.
– Firmy windykacyjne, które skupiły wierzytelności, często przedawnione, na wieść o zaostrzeniu przepisów ruszyły z tymi elektronicznymi pozwami – tłumaczy sędzia Maciej Strączyński ze stowarzyszenia Iustitia.