Co o tym tajemniczym zbiorze wiadomo?
Obecnie liczy 430 metrów bieżących akt, można więc szacować, że zawiera co najmniej kilkanaście tysięcy teczek, nie licząc nagrań. Artykuł 39 ustawy o IPN, będący podstawą prawną jego utrzymywania, stanowi, że szefowie ABW, AW lub MON mogą zastrzec, na czas określony, że do wskazanych przez nich dokumentów nie może mieć dostępu żadna osoba poza wyznaczonymi przez nich, jeżeli jest to konieczne dla bezpieczeństwa państwa. Zbiór chroni informacje głównie o tajnych funkcjonariuszach PRL, ale też tajnych współpracownikach, którzy kontynuowali działalność jeszcze w III RP.
Nikt poza szefami tych służb, nawet IPN, nie wie, czy rzeczywiście wzgląd na bezpieczeństwo państwa, jego obecnych służb, jest powodem tajności tych teczek, zresztą ich liczba sukcesywnie maleje.
Profesor Antoni Dudek, historyk z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego i członek Rady IPN, powiedział „Rz", że IPN jest tylko depozytariuszem tych akt i sam nie może ich przeglądać, zresztą są to informacje tajne. W obiegu publicznym są więc informacje, które wypływają przy innych sprawach, w szczególności lustracyjnych.
Zastrzeżony zbiór IPN budzi emocje, bo nikt chyba nie wie, co dokładnie zawiera