Kontrola przez sądy umocowania magistrów raz może uderzać w nich samych oraz ich klientów, innym razem może chronić przed nieprofesjonalną obsługą prawną. Jedno jest pewne: [b]nie ma wątpliwości, że magistrowie pełnomocnicy to stały już element na polskim rynku usług prawnych.[/b]
[srodtytul]Nie dopuszczają, bo nie adwokat ani radca[/srodtytul]
„Rzeczpospolita” dostała kilka zarządzeń sądów o zwrocie pozwu na tej właśnie podstawie, że sądy (przewodniczący wydziałów) nie uznają uprawnień magistrów prawa bądź rozumieją je bardzo wąsko.
W sprawie o zapłatę 2,7 tys. zł jeden ze śląskich sądów rejonowych nie honorował umowy o świadczenie pomocy prawnej magistra prawa z powodem (uznał ją za nieważną), wskazując, że uprawiona do świadczenia pomocy prawnej jest wyłącznie osoba wykonująca zawód adwokata lub radcy prawnego.
Podstawę prawną do występowania magistrów przed sądami stanowi art. 87 § 1 [link=http://aktyprawne.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=70930]kodeksu postępowania cywilnego[/link], który stanowi, że pełnomocnikiem może być (oprócz adwokata i radcy) „osoba sprawująca zarząd majątkiem lub interesami strony oraz osoba pozostająca ze stroną w stałym stosunku zlecenia, jeżeli przedmiot sprawy wchodzi w zakres tego zlecenia”. Owi magistrowie prowadzą działalność na podstawie ogólnych rygorów ustawy o swobodzie działalności gospodarczej oraz podpisują z klientami w miarę stałe umowy-zlecenia dotyczące pomocy prawnej.