Mamy jednak także zmiany pozytywne. Zmienione ustawą z 2004 r. postępowanie zabezpieczające jest efektywniejsze i nowoczesne. Przykładem dobrej legislacji jest unormowanie sądownictwa polubownego w 2005 r., które zastąpiło przestarzałe rozwiązania rodem z PRL. Nastąpiła reforma międzynarodowego prawa postępowania cywilnego, która uczyniła rozwiązania polskie bardziej nowoczesnymi i zharmonizowanymi z prawem wspólnotowym.
[b]A nowy kodeks?[/b]
Wkrótce zmiany postępowania cywilnego powinny pójść dwutorowo. Trzeba zlikwidować postępowania gospodarcze, zmienić skargę o stwierdzenie niezgodności z prawem prawomocnego orzeczenia, wprowadzić czekający w Sejmie projekt obejmujący zagadnienia ustanowienia adwokata lub radcy prawnego z urzędu; wreszcie ustawę o pozwach zbiorowych.
Równolegle toczyć się powinny podjęte już prace koncepcyjne nad nowym kodeksem postępowania cywilnego. To jednak wymaga czasu. Lepiej dłużej popracować, niż przygotować dzieło, które od razu będzie wymagało zmian.
[b]Zmiany w procedurze w ostatnich latach polegały głównie na dyscyplinowaniu strony, zwłaszcza adwokatów. Przypomnę powiedzenie jednego z ministrów, że „adwokat nie ma prawa się mylić”. Tymczasem oni też mają potknięcia. Chyba nie musimy być skazani na proceduralny formalizm?[/b]
Odróżnijmy trzy kwestie. Po pierwsze formalizm jest związany z istotą postępowania przed każdym organem państwa, a nie tylko sądem. Ustawa musi określać sposób, formę, czas i miejsce dokonania czynności, aby obywatel wiedział, jak dochodzić swoich praw. Muszą być ustalone reguły gry, inaczej mielibyśmy do czynienia z samowolą organów państwa. Drugą kwestią jest stopień sformalizowania postępowania, czyli jakie wymagania stawia ustawa i jakie łączy sankcje z ich niespełnieniem. Przed kilku laty wyraźna była tendencja do zwiększania wymagań, a przede wszystkim – zaostrzania rygorów. Kulminacją była wspomniana ustawa z 16 listopada 2006 r. Ostatnio nastąpił jednak pewien odwrót – po części wynika to z orzecznictwa TK, a po części z działań ustawodawcy. Po trzecie rzeczywiście w działaniu niektórych sądów formalizm jest nadużywany. Na szczęście SN zdecydowanie się ostatnio temu sprzeciwia.