Przedtem w wielu firmach prawnicy wewnętrzni widzieli się raczej jako ci, z którymi konsultowano strategiczne decyzje w przedsiębiorstwach, ale ich zadaniem było raczej wskazanie, jakie ryzyka prawne wiążą się z danym scenariuszem prowadzenia interesów. Przed pandemią 57 proc. spośród nich właśnie tak widziało swoją rolę, a w 2020 r. twierdzi tak tylko 31 proc.
– Od prawnika oczekuje się dziś, by był bardziej doradcą biznesowym i architektem pewnych rozwiązań niż tylko tym, który ostrzega przed ryzykiem, a już z pewnością nie tym, kto te przepisy tylko referuje – zauważa dr Andrzej Balicki, radca prawny i partner w DLA Piper. Podaje przykład przerwania łańcuchów dostaw towarów z Dalekiego Wschodu wiosną tego roku. – Takie zdarzenia nie zawsze były przewidziane w umowach handlowych, a nam powierzono opracowanie rozwiązań prawnych zapobiegających złym skutkom takich sytuacji. Wymagało to większej niż kiedyś pomysłowości – wspomina Balicki.
Pandemiczne zmiany polegały także na przejściu na pracę zdalną. Aż 56 proc. respondentów uznało, że nowym wyzwaniem jest zarządzanie kontaktami wewnętrznymi – zarówno ze swoim zespołem prawnym, jak też z innymi osobami wewnątrz danej firmy. Zanikły spotkania bezpośrednie, pozwalające na budowanie atmosfery pracy zespołowej. Taki sam odsetek respondentów przyznał, że to właśnie silne relacje międzyludzkie były najważniejszym czynnikiem pozwalającym przetrwać kryzys.
Prawnicy zaczęli częściej używać nowoczesnej techniki do narad w trybie online. Efektywne wykorzystywanie tych wynalazków jest ważne dla 45 proc. badanych. Ale w takich warunkach pojawiło się inne wyzwanie: wydajność pracy. Wskazało na nią 48 proc. badanych. Nie zawsze można ją utrzymać, gdy zespół się rozproszył.
W badaniu zapytano też o finanse. Okazało się, że ponad połowa (52 proc.) badanych przewiduje spadek budżetów ich firm przeznaczonych na zewnętrzne usługi prawne. Nieco mniej, bo 43 proc., przewiduje spadek nakładów na wewnętrzne działy prawne.