Rz: Deloitte, podobnie jak inne firmy z Wielkiej Czwórki, prowadzi ściśle ze sobą współpracujące praktyki: prawną, podatkową, audytorską i inne. Czy w kancelariach o mniejszej skali takie połączenie też się sprawdza?
Ian Tod:
Ścisła współpraca na różnych polach daje efekty w postaci kompleksowej obsługi klientów. Muszę jednak zauważyć, że większość klientów Deloitte Legal to nie są klienci pionu audytorskiego. Pozyskaliśmy ich sami. A co do korzyści współpracy, to dam przykład. Gdy doradca podatkowy proponuje optymalizację zobowiązań wobec władz skarbowych, często ma na myśli zmianę struktury korporacyjnej takiej firmy. Oczywiście taka firma może to zrobić sama albo z pomocą innych doradców prawnych. My jednak możemy to zrobić kompleksowo. Inny przykład: niemal codziennie pojawia się wiele nowych przepisów dotyczących biznesu. Firmy prawnicze o tradycyjnym podejściu analizują te regulacje i mówią klientowi, co one w praktyce dla niego oznaczają. Gdy równocześnie prowadzi się doradztwo biznesowe, można klientowi zaproponować wprowadzenie konkretnych rozwiązań i procedur w przedsiębiorstwie. To zresztą jest wyzwanie także dla polskich firm, które chcą działać globalnie albo chociaż na skalę europejską: oferować usługi kompleksowe, dotyczące pewnych procesów biznesowych.
Jakie trendy obserwuje pan na rynku prawniczym w Europie w realiach kryzysu gospodarczego?
W takich realiach nasi klienci starają się zwiększać wydajność swoich przedsiębiorstw i redukować koszty. Wiąże się to ze zmianami organizacyjnymi w firmach. Oczywiście i od prawników domagają się więcej wartości dodanej za mniejszą cenę. Dlatego, choć pomagamy im w zmianach korporacyjnych, sami też musimy się przeorganizować. Zatrudniamy większe zespoły prawników i staramy się koncentrować na procesach i technologiach, aby osiągnąć niższe ceny usług.