Porównywanie obecnej sytuacji urzędów, jeśli chodzi o liczbę zatrudnionych z ubiegłymi latami, jest niewłaściwe i nieprawidłowe – twierdzi Centrum Informacyjne Rządu. Wszystko przez zmieniający się zakres obowiązków.
– Zmiany w działach administracji rzeczywiście są tak częste, że dane często trudno porównać. Ale przecież każda zmiana pociąga za sobą konsekwencje finansowe – mówi Krystyna Skowrońska, poseł Koalicji Obywatelskiej, autorka interpelacji w sprawie poziomu zatrudnienia.
Czytaj więcej
Ministerstwa z roku na rok zatrudniają coraz więcej osób. Jeszcze szybciej zwiększają się koszty płac.
Więcej pracowników
Większość ministerstw, które odpowiedziały na interpelację, zwiększyło jednak swoje szeregi. Jednym z wyjątków jest Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Ale zostało pozbawione bardzo ważnej części swoich obowiązków – do Kancelarii Premiera włączony został pion europejski. W 2015 r. zatrudnienie w MSZ wynosiło więc 1624 osoby, teraz to 1519.
– Zatrudnienie w administracji wzrasta od lat – przyznaje Bartłomiej Mickiewicz, szef sekretariatu służb publicznych NSZZ „Solidarność”.
Rekordzistą w mnożeniu kadr jest Ministerstwo Finansów. W 2015 r. pracowały tam 2002 osoby. Na koniec pierwszego kwartału tego roku było ich 2597.
Czytaj więcej
Cały sektor prywatny zastanawia się, jak walczyć z inflacją, i szuka sposobów, by nie ciąć zatrudnienia. A w ministerstwach przeciwnie – kadry ciągle rosną.
Wyższe wydatki
Ze wzrostem zatrudnienia oczywiście wiązały się wydatki. W 2015 r. na pensje wydano 163 mln zł. W zeszłym – prawie dwa razy więcej, bo 297 mln zł.
Podobnie sytuacja wygląda w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego. W 2015 r. pracowało w nim 400 osób. Teraz jest ich 495. W 2015 r. na płace wydano 28,3 mln zł. W zeszłym zaś 50,5 mln.
Unikalna oferta
Tylko 5,90 zł/miesiąc
W Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi również przybyło pracowników. W 2015 r. pracowało w nim 791 osób, teraz – 846.
W Ministerstwie Klimatu i Środowiska również zwiększono zatrudnienie. W 2020 r., kiedy powstawało, pracowało w nim 857 osób. W tym roku zatrudnia ich już 923. Swoje szeregi zasiliło znacznie Ministerstwo Zdrowia. W 2015 r. zatrudniało 620 osób. W tym zaś 705.
Ministerstwo Edukacji i Nauki, które powstało w 2021 r. z połączenia Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego oraz Ministerstwa Edukacji Narodowej, także zwiększyło zatrudnienie. A przecież łączy się, by było taniej. Stanowisk obsługowych – kadrowych, księgowych czy osób odpowiedzialnych za kontakty z prasą czy za zaopatrzenie urzędu powinno być mniej. W zeszłym roku w ministerstwie zatrudniano 690 osób. Teraz jest ich 722.
Czytaj więcej
Kryteria naboru na wyższe stanowiska w służbie cywilnej są mało transparentne – skarżą się absolwenci Krajowej Szkoły Administracji Publicznej. Trafiają na nie osoby z klucza politycznego, bez odpowiedniej wiedzy i doświadczenia.
Oburzające dane
– To skandaliczne dane. Zatrudnienie w Ministerstwie Zdrowia wzrosło o 15 proc., koszty płac zaś o 55 proc. Także dane z resortu finansów, zwłaszcza w czasie szalejącej inflacji i porażek legislacyjnych resortu budzą sprzeciw – mówi Krystyna Skowrońska.
Nie wiadomo, jak sytuacja wygląda w KPRM. Na interpelację złożoną pod koniec maja Kancelaria Prezesa Rady Ministrów jeszcze nie odpowiedziała. Ale z przesłanych informacji wynika, że bardzo zwiększył się jej zakres obowiązków. Zapewne w ślad za obowiązkami zwiększyło się i zatrudnienie.
Z odpowiedzią zwleka też m.in. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji oraz Ministerstwo Sprawiedliwości.
Zdaniem ekspertów jedną z przyczyn zwiększenia zatrudnienia w administracji mogą być warunki pracy. I nie chodzi wcale o to, że każdy chce pracować w urzędzie.
– Doświadczona kadra odchodzi z urzędów. Takie osoby trudno zastąpić – mówi Bartłomiej Mickiewicz, szef sekretariatu służb publicznych NSZZ Solidarność. Dlatego nowych pracowników potrzeba więcej.
Opinia dla „Rzeczpospolitej”
dr hab. Grzegorz Makowski, Fundacja Batorego i SGH
Zwiększenie zatrudnienia w Ministerstwie Zdrowia można wiązać z pandemią. Ale zapewne mogłoby być mniejsze, gdyby organizacja pracy w ministerstwie była lepsza, a rząd miał politykę antycovidową z prawdziwego zdarzenia, a nie próbował surfować na kolejnych falach zakażeń.
Z kolei złe przepisy powstające w Ministerstwie Finansów pociągają za sobą konieczność zatrudniania więcej osób, które będą obsługiwać problemy generowane przez złe prawo.
To samonapędzająca się maszyna.
Praca w administracji rządowej nie jest zbyt atrakcyjna. W służbie cywilnej od lat jest spora fluktuacja zatrudnienia. Nowy urzędnik nie zawsze jest w stanie zastąpić urzędnika doświadczonego, który odszedł. Poziom zatrudnienia musi więc wzrastać.