To kolejny dokument PIU po serii rekomendacji bancassurance, który ma doprowadzić do unormowania praktyk sprzedaży i informowania klientów o produktach z UFK. Narosło wokół nich wiele kontrowersji, np. dotyczących opłat przy rezygnacji. Wychodząc z inwestycji w pierwszych latach, klient może bowiem stracić wszystkie zgromadzone oszczędności.
Taka sytuacja budzi niesmak nawet wśród tworzących je i pośredniczących w ich sprzedaży finansistów. – Kto, mając świadomość, że 100 proc. jego rocznej składki idzie na wynagrodzenie pośrednika, powierzyłby mu swoje pieniądze? Nigdy nie kupiłbym tego produktu, mimo że moja firma oczywiście go oferuje – mówił „Rz" menedżer jednego z ubezpieczycieli. W samoregulację rynku nie wierzy też prezes grupy VIG Franz Fuchs. Podaje przykład Austrii, w której ten problem udało się rozwiązać dopiero ustawowo. - Koszty akwizycji ubezpieczyciele muszą rozkładać na pięć lat. Jeśli w tym czasie klient zrezygnuje z produktu z UFK, dostanie od ubezpieczyciela proporcjonalną jej część, która jeszcze nie została wypłacona sprzedawcy. A sprzedawcy nie dostają całości prowizji od razu z góry, jak w Polsce, tylko właśnie przez okres pięcioletni. To jednak musi być uregulowane ustawowo, nie wierzę w samoregulację branży – mówił „Rz" prezes VIG.
Kodeks Dobrych Praktyk może nie wystarczyć, dlatego cały rynek czeka na spodziewaną w najbliższym czasie dyrektywę regulującą ten segment rynku.
Liczba aktywnych polis z ubezpieczeniowym funduszem kapitałowym sięga już 4,8 mln.