Wreszcie ekonomiści (często pod tym mianem kryją się eksperci związani z funduszami emerytalnymi) chcą najczęściej zachowania status quo, dowodząc, że w długim okresie przyniesie to maksymalne korzyści zarówno przyszłym emerytom, jak i budżetowi. Podnoszą też argument, że jakiekolwiek zmiany naruszające stan obecny zmniejszą wiarygodność polskiej gospodarki wobec rynków finansowych, co w przyszłości zaowocuje wyższymi kosztami obsługi długów.
[srodtytul]Kto lepszy, kto gorszy[/srodtytul]
Istota debaty publicznej leży w tym, że różne grupy uczestników przedstawiają argumenty bazujące na różnych aksjologiach, formułowane w ramach różnych racjonalności, a propozycje rozwiązań – w większości przypadków właściwe i sensowne – wynikają z różnych postulowanych celów i kryteriów decyzyjnych. W sensie metodologicznym są więc zupełnie nieporównywalne, a próby wykazywania swoich racji przez adwersarzy są niekonkluzywne, prowadzą jedynie do czczej wymiany poglądów. Nie da się znaleźć rozwiązania, które byłoby racjonalne i sensowne jednocześnie z punktu widzenia krótkookresowych kryteriów politycznych oraz długookresowych kryteriów ekonomicznych.
Czy można twierdzić, że któraś z wymienionych wyżej czterech racjonalności jest „lepsza” niż pozostałe, a wynikające z niej rozwiązanie problemu najwłaściwsze? Odpowiedź jest przecząca. Od czasów M. Webera i K. Poppera ekonomiści i socjologowie dobrze wiedzą, że sądy wartościujące (typu dobry – zły, właściwy – niewłaściwy) zawsze wynikają z przyjętej przez badacza aksjologii i w gruncie rzeczy nie mają charakteru stwierdzeń naukowych. Jeśli w dyskusji ktoś twierdzi, że wyłącznie jego rozwiązanie jest dobre, a wszystkie inne są złe, świadczy to jedynie o zadufaniu i braku zrozumienia, na czym polega metodologiczna poprawność procesów decyzyjnych w kwestiach ekonomicznych czy społecznych.
Ale w praktyce funkcjonowania rozwiniętych demokracji sytuacja jest nieco inna – rozstrzygające zdanie zawsze należy do władzy politycznej wyłonionej w wolnych wyborach. Politycy opozycji, a także mniej lub bardziej niezależni eksperci ekonomiczni, mogą oczywiście w debacie publicznej przedstawiać różne hierarchie wartości i różne logiki rozumowania, mogą wskazywać, jakie rozwiązania w ramach tych kryteriów decyzyjnych są najlepsze, a jakie złe. Ale w końcu rząd przyjmuje swoją hierarchię wartości, na podstawie której określa kryteria decyzyjne, i rząd podejmuje ostateczne decyzje.